Gruzja. Debiut na EURO, który zapamiętamy na długo

27.06.2024

Reprezentacja Gruzji jadąc na tegoroczne EURO nie była stawiana w roli drużyny, która mogłaby walczyć o wyjście z grupy. Gruzini raczej mieli się cieszyć z każdej zdobytej bramki, bo to w końcu ich debiut na turnieju tej rangi. Jak się jednak okazuje, udało im się wygrać z wysoko notowanymi Portugalczykami i dostali się do fazy pucharowej. Dlaczego piłkarze Willy’ego Sagnola prezentują aż tak dobrą formę?

Dwa dobre mecze i sporo nieszczęścia

W przypadku wielu drużyn trudno powiedzieć o „dwóch dobrych występach”, gdy udało się jeden przegrać a drugi zremisować. „Krzyżowcy” za to mimo porażki z Turcją i remisu z Czechami mogą się pochwalić walką i charakterem jaki pokazali w obu meczach. Można powiedzieć, że w przegranym 1:3 meczu z Turcją, Gruzja grała jak równy z równym przez 90% spotkania. Debiutanci mogli pochwalić się odwagą w kreowanych atakach, wysokim pressingiem czy samą w sobie wolą walki do ostatnich minut, gdyż przypomnijmy, że to właśnie w końcówce meczu dwa razy trafili w obramowanie bramki rywala znad Bosforu.

Po pierwszym meczu podopieczni Willy’ego Sagnola dali się poznać całej Europie jako drużyna waleczna, która ma jeszcze szansę namieszać na tym turnieju. No i nikt się nie przeliczył. Spotkanie z Czechami dostarczyło fanom wielu emocji, bo do przerwy to właśnie debiutujący na EURO Gruzini prowadzili z doświadczonymi sąsiadami Polski.

W końcówce pierwszej połowy kapitan tej reprezentacji Guram Kashia nie wykorzystał sytuacji, gdy piłka po rzucie wolnym spadła pod jego nogi. Jednak Gruzja zyskała kolejną sytuację do strzelenia gola. Do gry wkroczył VAR. Po interwencji wideoweryfikacji sędzia podyktował rzut karny za użytą w obronie rękę. Do jedenastki stanął Georges Mikautadze. Pewnym strzałem w prawy dolny róg bramki sprawił, że Gruzja wygrywała 1:0. Co ciekawe, był to jego drugi gol na tegorocznych mistrzostwach i drugi w historii… reprezentacji Gruzji na mistrzostwach Europy. To tylko pokazuje jaki wpływ na tę kadrę ma napastnik Metz.

„Krzyżowcy” w drugiej połowie nie uspokoili się i wręcz napędzili, kreując coraz więcej okazji strzeleckich. Co prawda niemoc w strzałach była widoczna, jednak to nie oznacza, że Gruzja w pewnym momencie nie wyglądała lepiej niż ich rywale. Próby przeniesienia piłki na stronę rywali często jednak spełzały na niczym albo kończyły się nieudanym ostatnim podaniem na pole karne podopiecznych Haška. Czesi koniec końców zdobyli bramkę, jednak była ona tak specyficzna, że równie dobrze mogło się skończyć wynikiem 1:0 dla piłkarzy z Kaukazu.

Oddajmy też cesarzowi, co cesarskie. Bohaterem i tak był golkiper. Gdyby nie defensywa (a mianowicie bramkarz), Gruzja nie miałby szansy nawet na ten remis. Mamardaszwili zaliczył najlepszy indywidualny występ na EURO 2024, licząc bramkarzy, a może nawet wszystkich graczy na niemieckiej imprezie. W meczu z Czechami obronił 11 strzałów. To daje mu drugie miejsce w historii! Trzeba przyznać, że jego performance można przełożyć na nasz debiut na EURO, czyli mistrzostwach w 2008. Pamiętacie tamten występ Boruca? Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że Mamardaszwili grał lepiej niż polski bramkarz w meczu z gospodarzami. Swoją drogą o tamtym występie „Biało-czerwonych” więcej przeczytacie TUTAJ.

Trzeci mecz EURO – z Portugalią

Jak opisać mecz Gruzji z mistrzami Europy z 2016 roku? Przede wszystkim szczelna defensywa i niesamowita skuteczność. I co najlepsze, nie wynikało to z chwilowego zamroczenia Portugalczyków, gdyż reprezentacja z półwyspu Iberyjskiego wyglądała zaledwie jak pionki w spektaklu Gruzinów przez cały mecz. Podopieczni Sagnola strzelanie rozpoczęli już w 2. minucie. Gola dla debiutantów strzeliła najbardziej rozpoznawalna persona w tej kadrze – Chwicza Kwaracchelia

Błąd przy rozegraniu popełnił Antonio Silva. Piłkę przejął Mikautadze i wypuścił wbiegającego w tempo Kwarę. Gracz Napoli uderzył bardzo pewnie lewą nogą i pokonał bramkarza. Gruzja sensacyjnie objęła prowadzenie, a piłkarze i kibice byłych zdobywców EURO byli w szoku, że to nie Czechy, nie Turcja, a debiutująca Gruzja sprawiła im takie problemy od pierwszych minut meczu.

Taki wynik utrzymał się do przerwy a na tle debiutantów podopieczni Roberto Martineza (a raczej zmiennicy) wyglądali bardzo kiepsko. Można powiedzieć, że „Krzyżowcy” w tym meczu rozdawali karty. Po przerwie nastawienie rewelacji tego EURO się nie zmieniło, a nawet… się poprawiło. Gruzini jeszcze bardziej nie dawali dochodzić do głosu swoim rywalom, co poskutkowało golem Georgesa Mikautadze z rzutu karnego w 57. minucie.

W ten sposób napastnik Metz nie tylko został najskuteczniejszym piłkarzem swojego zespołu, ale też i najskuteczniejszym piłkarzem na całych mistrzostwach Europy! Mecz dobiegł końca, a Gruzja mogła świętować coś, co na początku mogło wydawać się niemożliwe. Wyjście z grupy po pokonaniu najwyżej notowanego rywala w grupie.

Skąd taka forma?

To prawdopodobnie najważniejsze pytanie jakie zadają sobie fani lubiący „underdogów”. Składa się na to m. in. podejście francuskiego selekcjonera tej kadry. Zarówno on, jak i jego piłkarze mają praktycznie zerowe doświadczenie na takich mistrzostwach. Wyszli więc z nastawieniem, że nie mają nic do stracenia i chcą po prostu grać w piłkę. Stąd biorą się odważne próby ataków, jak i w obronie, gdzie każdy z piłkarzy na placu gry chce uczestniczyć w akcji. Z tego wszystkiego na głównego bohatera wyrasta… król strzelców po fazie grupowej na tegorocznym EURO, Georges Mikautadze.

Drugą sprawą jest odmłodzona kadra, która poza napastnikiem francuskiego klubu może pochwalić się świetnym między słupkami Mamardaszwilm, czy też ćwierćfinalistą EURO U21, Anzorem Mekwabiszwilim występującym w rumuńskim Universitatea Craiova. Dobrze na wahadle prezentował się też dotychczas Giorgi Citaiszwili, znany z Lecha Poznań.

Podsumowując – może być lepsze połączenie niż młodość i odwaga? Być może tak, ale w wykonaniu reprezentacji Gruzji nie znaleźlibyśmy lepszego środka niż te dwa elementy. Przypomina to trochę „złotą kadrę” Gruzji z lat 2007-2010. Wówczas w składzie „Krzyżowców” grali tacy piłkarze jak młody talent Jano Ananidze (Spartak Moskwa), Lewan Kenia (Schalke), czy Giorgi Czanturia (Vitesse, Cluj). Tamten zespół wyniszczyły jednak kontuzje, co miejmy nadzieję, że nie powtórzy się w przypadku tegorocznej rewelacji.

24 drużyny na EURO to za dużo? Gruzja daje argument, że nie.

fot. PressFocus

Coś dla sentymentalnych! Oto cykl dla pod tytułem: „Słynne drużyny EURO”, o reprezentacjach, które zasłynęły na tym turnieju w przeszłości:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020
  5. DANIA 1992
  6. GRECJA 2004
  7. FRANCJA 1984
  8. ŁOTWA 2004
  9. CZECHY 1996
  10. TURCJA 2008
  11. HOLANDIA 1988
  12. WALIA 2016

PS Za kilka lat śmiało w takim cyklu będzie mogła znaleźć się Gruzja 2024.