Nowy piłkarz Jagiellonii zaskoczył… dzieciaków na orliku

07.07.2024
Ostatnia aktualizacja 30 sierpnia, 2024 o 18:44

Lamine Diaby-Fadiga to środkowy napastnik, który w tym okienku transferowym został piłkarzem Jagiellonii Białystok. Szybko pokazał, że zamierza się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Zaczął zwiedzać miasto na hulajnodze, zobaczył dzieciaków grających w piłkę i wpadł spontanicznie pograć z nimi w piłkę na orliku.

Szemrana przeszłość

Do Nicei trafił w wieku 13 lat. Przeszedł przez etap szkółki, zespołu rezerw i wreszcie dostał szansę w pierwszej drużynie pod wodzą Patricka Vieiry w sezonie 2018/19. Wystąpił wtedy w sześciu spotkaniach. Swoją szansę przekreślił w kolejnym sezonie, kiedy to został z klubu wyrzucony. Było o nim głośno, ponieważ ukradł zegarek Kaspera Dolberga. „Lamine, bądź punktualnie w urzędzie pracy” – taki transparent przygotowali po tej akcji ultrasi Nicei.

Młody Francuz przyznał się do tego czynu i szybko zapadła decyzja o wyrzuceniu go z klubu. Tym większa szkoda, ponieważ był w tym miejscu od pięciu lat, a klub naprawdę zamierzał na niego postawić. Być może zmarnował w ten sposób szansę życia. Sytuacja dotyczyła kradzieży zegarka wartego blisko 62 tysięcy funtów. Dolberg chwilę po tym incydencie złożył zawiadomienie na policję, lecz sprawa dość szybko została rozwiązana. Nastolatek zwrócił swojemu byłemu już koledze z drużyny wszystkie pieniądze. Komunikat Nicei brzmiał następująco:

Po zeznaniach zawodnika klub podjął decyzję o zerwaniu kontraktu z tym graczem ze skutkiem natychmiastowym. Poza wszelkimi względami sportowymi i finansowymi, OGC Nice nie może sobie pozwolić na takie zachowanie i zignorowanie tej sytuacji. Chodzi o wiarygodność klubu i zaufanie, które jednoczy wszystkich pracowników.

Po incydencie z zegarkiem karierę próbował ratować w drugoligowym Paris FC, jednak jego początek nie należał do nawet średnio udanych, a w drugim sezonie złapał kontuzję, która wykluczyła go na mnóstwo meczów. W trzecim… doznał poważnego urazu ścięgna udowego lewej nogi. Został zoperowany i wykluczony do końca rundy. Przygoda Fadigi z tym klubem trwała 2,5 roku, ale można ją uznać za klapę. Kończył ją, grając w piątoligowych rezerwach i właśnie tam nabawił się tego urazu.

Piłkarz Jagiellonii pokopał z dzieciakami

Pomogło mu wypożyczenie na zaplecze ligi holenderskiej – do FC Eindhoven, gdzie pograł już trochę więcej, głównie jako rezerwowy i strzelił dwa gole. Wtedy wrócił do Paris FC i wreszcie zaliczył pierwszy udany sezon, zdobywając cztery bramki i rozegrał około 1000 minut w lidze i Pucharze Francji. Co może martwić w jego przypadku? Na pewno częste absencje.

Do Jagiellonii dołączył na zasadzie wolnego transferu, ponieważ z paryżanami wygasł mu kontrakt. Podpisał dwuletni kontrakt z możliwością przedłużenia go o kolejny rok. Piłkarzem „Jagi” jest już od ponad dwóch tygodni i postanowił… sam poznać miasto. Pierwsze wrażenie wywarł bardzo dobre, gdy postanowił spontanicznie pograć z chłopakami w piłkę i relacjonował to na swoim Instagramie. Wcześniej jeździł po mieście hulajnogą.

Takie akcje są cenne w czasach piłkarzy najczęściej niedostępnych dla zwykłego kibica, chowających się gdzieś w apartamentach po luksusowych dzielnicach. Francuski napastnik został za to pochwalony w mediach społecznościowych. Będąc tak dostępnym dla innych zyskał dużą sympatię, choć nawet nie zdążył jeszcze zadebiutować.

Fot. screen Jaga TV

Coś dla sentymentalnych! Oto cykl pod tytułem: „Słynne drużyny EURO” o reprezentacjach, które zasłynęły na tym turnieju w przeszłości: