„Głupia” kartka. Najpoważniejsze absencje z powodu żółtej kartki

09.07.2024

Żółta kartka może mieć ogromnie bolesne konsekwencje. Znajdziemy w piłce nożnej przypadki, kiedy dostanie takiej kary od arbitra oznaczało brak finału EURO, mistrzostw świata czy Ligi Mistrzów. To bardzo surowa kara, która spotkała kilku piłkarzy. Pochylimy się nad nimi. Punktem odniesienia do tego tekstu są wielkie hiszpańskie osłabienia na półfinał. W przeszłości bywało jeszcze gorzej. 

Hiszpania osłabiona

Na EURO 2024 zasada kary za nagromadzenie żółtych kartek została zniesiona po ćwierćfinałach, jednak wciąż piłkarze mogą pauzować za nadmiar kartkowych reprymend w półfinale. Przykładami są Robin le Normand oraz Dani Carvajal. Hiszpańscy defensorzy podczas niemieckiego turnieju otrzymali dwie żółte kartki. Oznacza to spotkanie pauzy. Stoper otrzymał pierwsze napomnienie kilka spotkań temu – w drugiej rundzie grupowej z Włochami

Ciekawszy jest przypadek prawego obrońcy Realu Madryt. Dani Carvajal dostał żółtą kartkę w 100. minucie, która wykluczała go z półfinału. W końcówce, wiedząc, że i tak Hiszpania będzie musiała sobie radzić bez niego, powalił Jamala Musialę. W związku z tym sędzia Anthony Taylor pokazał mu drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Carvajal jednak będzie mógł zagrać w ewentualnym finale.

Hiszpania poważnie osłabiona w półfinale EURO 2024

Żółta kartka! Wypadasz…

Przez wiele lat w piłce nożnej obowiązywała zasada, że za dwie lub trzy żółte kartki na turnieju lub w pucharze pauzuje się w następnym meczu.  Nie było zmiłuj. Obowiązywało to nawet w finałach. Otrzymanie dwóch napomnień od sędziego mogło skutkować, że dany gracz nie zagra w najważniejszym spotkaniu w swoim życiu.

W 2010 roku FIFA wprowadziła przepisy, które wprowadzały amnestię dla piłkarzy, którzy do ćwierćfinału otrzymali żółte kartki. Występ dla takiego gracza w finale był niemal pewny. Jedyne wyjątki to otrzymanie dwóch żółtych kartek w ćwierćfinale i półfinale imprezy, a także czerwona kartka. W 2014 roku UEFA także poszła tą drogą i zdecydowała, że w Lidze Mistrzów i Lidze Europy po meczach 1/4 finału zostaną anulowane wszystkie kary od sędziów. Oznaczało to jedynie, że jeśli piłkarz Y otrzyma w obu półfinałowych meczach żółte kartki, to będzie mógł występować w finale.

Przyjrzyjmy się najsłynniejszym absencjom w historii przez żółte kartki.

Xabi Alonso

W sezonie 2013/2014 Real Madryt we wspaniałym stylu wygrał Ligę Mistrzów. W finale „Królewscy” pokonali 4:1 Atlético. Słyną bramkę na remis zdobył wówczas Sergio Ramos. W starciu o trofeum Real musiał radzić sobie bez ważnego gracza środka pola – Xabiego Alonso. W rewanżowym spotkaniu półfinałowym z Bayernem Monachium Hiszpan otrzymał trzecią żółtą kartkę w jednym sezonie Ligi Mistrzów.

Wówczas zasady były bezwzględne. Trzy żółte kartoniki oznaczały pauzę w następnym meczu LM. Pech chciał, że Alonso musiał odbyć karę w finale. Od następnego sezonu wprowadzono zasadę, że wszystkie żółte kartki w LM oraz Lidze Europy są anulowane po ćwierćfinale. Przypadek piłkarza środka pola mógł posłużyć za zachętę dla UEFA, aby zmienić prawo, które uniemożliwiło mu grę w finale LM. Przecież takie rzeczy mogą się już potem w karierze nie powtórzyć i po to gra się w piłkę.

Pomocnik podobną pauzę odcierpiał w innym ważnym meczu. W sezonie 2004/2005, wówczas jako gracz Liverpoolu, nie mógł zagrać w drugim półfinałowym starciu LM przeciwko londyńskiej Chelsea przez otrzymanie w ówczesnej edycji LM trzech „żółtek”. Alonso ma też w swoim dorobku opuszczone ćwierćfinały LM z powodu zbyt dużej liczby kartek. Tak to już jest z pozycją defensywnego pomocnika.

Michael Ballack 

Rok 2002 był dla Michaela Ballacka na pewno bardzo dobry, ale też niezwykle pechowy. Przegrana w finale Ligi Mistrzów i dwie porażki pod sam koniec rozgrywek Bundesligi sprawiły, że drużynę pomocnika Bayer Leverkusen zaczęto zwać „Neverkusen” lub „Vizerkusen”. Ballackowi zabrakło bramki, żeby w sezonie 2001/2002 zostać królem strzelców ligi niemieckiej. Ten pech był niczym w porównaniu z mistrzostwami świata w Japonii oraz Korei Południowej.

Niemcy przez fazę pucharową mistrzostw świata 2002 przechodzili z dużymi trudnościami. W meczach 1/8 finału, ćwierćfinału oraz półfinału zawsze wygrywali po 1:0. Bohaterem był Ballack. W ćwierćfinale z USA oraz w półfinale z Koreą Południową to właśnie ofensywny pomocnik strzelił gole, które dały drużynie Rudiego Völlera awans do następnej fazy.

W 71. minucie starcia w 1/2 finału MŚ Ballack otrzymał żółtą kartkę. Wiedział co się święci. Koreańczycy mieli doskonałą szansę. Z dużym prawdopodobieństwem uchronił kolegów przed stratą bramki. Automatycznie oznaczało to jego absencję w finale. Niemiec podczas turnieju „złapał” trzy żółte kartki. Już cztery minuty po napomnieniu stał się bohaterem. Na raty pokonał Lee Woon-jae i strzelił jedynego gola. Tym samym sprawił, że jego drużyna zagra w finale, ale… bez niego samego. Było to ogromne osłabienie sportowe i mentalne, ale kto wie co by się stało, gdyby nie faul z 71. minuty.

Zbigniew Boniek

Co by było, gdyby w 1982 roku w półfinale mistrzostw świata z Włochami mógł zagrać Zbigniew Boniek? Na to pytanie już nie poznamy odpowiedzi. Możemy sobie właśnie tylko „pogdybać”. W meczu 1/2 finału MŚ 1982 rozegranym na Camp Nou w Barcelonie Polska musiała radzić sobie bez lidera zespołu. Człowieka, który wcześniej hat-trickiem załatwił Belgów.

Pomocnik nie mógł zagrać w tak ważnym spotkaniu, ponieważ podczas turnieju dostał już dwa napomnienia od arbitra. W pierwszym meczu „Biało-Czerwonych” na turnieju Boniek otrzymał karę od sędziego, bo był… w murze. Francuski rozjemca spotkania uznał, że Polacy specjalnie nie chcą się odsunąć. W „nagrodę” Michel Vautrot pokazał żółtą kartkę stojącemu pierwszemu z brzegu w murze Bońkowi. Po raz drugi w trakcie MŚ Polak został ukarany za faul na Władimirze Biessonowie z ZSRR. Nie było zmiłuj. W półfinale ekipa Antoniego Piechniczka musiała sobie radzić bez Bońka. Italia po golach Paolo Rossiego przeszła do finału.

Claudio Caniggia

Argentyński skrzydłowy Claudio Caniggia był kluczową postacią swojej reprezentacji na mundialu w 1990 roku. Strzeliłjedynego gola w 1/8 z Brazylią (tego poniżej po świetnej akcji Maradony), także jego gol na 1:1 w półfinale dał nadzieję „Albicelestes” na szczęśliwy koniec. Tak też się stało, gdyż Argentyna pokonała po karnych Włochów. Bohater półfinału musiał obejrzeć finał mistrzostw świata z trybun. Dwie żółte kartki otrzymane w starciach ze Związkiem Radzieckim oraz Włochami oznaczały brak blondwłosego piłkarza w najbardziej istotnym meczu mundialu. Caniggia w wywiadzie dla „Fifa.com” stwierdził, że tamten turniej był dla niego słodko-gorzki, a najtrudniejszą rzeczą było to, że nie mógł zagrać w finale. Nic dziwnego… mecz życia na turnieju życia…

Alessandro Costacurta

Człowiek jednego klubu, ikona AC Milanu, czytaj Paolo Maldini albo Alessandro Costacurta. Obaj byli partnerami ze środka obrony z reprezentacji Włoch od trzeciego meczu fazy grupowej w trakcie mistrzostw świata w 1994 roku. W finale z tej dwójki wystąpił jednak tylko Maldini. Costacurta mógł zobaczyć z trybun, jako jego koledzy grają w Pasadenie o mistrzostwo świata z Brazylią. Problemem Włocha były dwie otrzymane żółte kartki.

Dlatego Costacurtę ominął finał. W spotkaniu o tytuł zastąpił go Franco Baresi, prawowity kapitan „Azzurich”. Miał już wtedy 34 lata i przegrał rywalizację z młodszym duetem w trakcie mundialu. To właśnie on był też jednym z Włochów, który nie wykorzystał rzutu karnego w konkursie jedenastek. Ostatecznie to Brazylia wygrała mistrzostwo świata. Roberto Baggio zasłynął pudłem. Znów można „pogdybać”. Gdyby nie kartki w meczu 1/8 finału z Nigerią i półfinale z Bułgarią, to może Costacurta zagrałby w finale i to on strzeliłby z jedenastu metrów, a tytuł mistrzów świata powędrowałby do Włochów? Żółtą kartkę Costacurty z półfinału z Bułgarią można nazwać piłkarskim efektem motyla.

Georgios Karagounis

Przypadek Greka Georgiosa Karagounisa jest wyjątkowy. Na EURO 2004 ten gracz pauzował… dwukrotnie. Dwie żółte kartki oznaczały pauzę w następnym starciu. Karagounis wykartkował się błyskawicznie, bo na ostatni mecz grupowy z Rosją. Tamto przegrane spotkanie przekonało Otto Rehhagela, że bez piłkarza Interu Mediolanu trudno tworzyć podstawową jedenastkę.

Karagounis w dwóch meczach grupowych z Portugalią oraz Hiszpanią zagrał odpowiednio 45 i 53 minuty. Grek w ćwierćfinale oraz półfinale EURO 2004 zagrał całe spotkania. Włoch Pierluigi Collina w 87. minucie meczu półfinału z Czechami dał Karagounisowi żółtą kartkę za przewinienie na Vladimirze Šmicerze. Taka reprymenda oznaczała, że piłkarza ominął najważniejszy mecz w jego karierze. Karagounis tak na gorąco wspominał dla UEFA półfinałowe starcie:

Dotarcie do takiego finału zdarza się tylko raz w życiu. Niestety nie zagram, ale nie możemy być chciwi. Osiągnęliśmy już tak wiele. Myślę, że taka była wola Boga.

Pavel Nedvěd

Chyba najsłynniejszy przypadek i twarz zdobiąca okładkę artykułu. W swojej autobiografii „Piłkarze odchodzą, mężczyźni zostają” Pavel Nedvěd stwierdził, że największy jego ból w karierze sportowej to brak wygranej Ligi Mistrzów. Raz drużyna Czecha zagrała w finale tych elitarnych rozgrywek. Miało to miejsce w 2003 roku. W tym spotkaniu słynny piłkarz nie mógł wystąpić… Dlaczego? Odpowiedź w 1:37 na poniższym nagraniu.

Nedvěd ominął swój jedyny finał LM przez nadmiar żółtych kartek. W rewanżowym spotkaniu Juventusu F.C. z Realem Madryt wszystko układało się dobrze dla włoskiego zespołu. Prowadzili 3:0, mieli zapas jeszcze jednej bramki, bo na Santiago Bernabeu Real zwyciężył 2:1. Niedługo potem Nedvěd dostał żółtą kartkę i to za naprawdę niepotrzebny, głupi faul w… środku pola, w zupełnie niegroźnej sytuacji. Czech już wiedział… zdawał sobie sprawę, że czeka go tragedia. Tak całą sytuację relacjonował piłkarz w swojej autobiografii:

Nie był to żaden gwałtowny wybuch, raczej impuls, coś, co robi się w ferworze walki. Jestem osobą, która na boisku zawsze daje z siebie wszystko, i może gdybym więcej kalkulował, byłbym innym piłkarzem, nie tak silnym, ale i nie tak kochanym. Sfaulowałem McManamana i od razu zdałem sobie sprawę, że będzie mnie to słono kosztować.

Dla Nedvěda był to koszmar i największa porażka, jak sam to określił. Otrzymanie trzech żółtych kartoników w 16 spotkaniach do finału nie jest specjalnie trudną sztuką. Czech miał jednak pecha, że absencja przypadła na wymarzony mecz dla każdego piłkarza. Bez Nedvěda w składzie Juve przegrało w finale LM z AC Milanem. Nigdy później nie miał już okazji, by wystąpić w tak wielkim spotkaniu.

Podane powyżej przypadki potwierdzają, że bywają „głupie” kartki. Nawet jeśli od pewnego czasu jest prawo, które chroni zawodników przed brakiem gry w finale przez ich nadmiar, to historii się już nie wymaże. Smutek, niesprawiedliwość i cierpienie to adekwatne słowa do kar, które otrzymywali piłkarze niemogący wystąpić w finale za zbyt dużą liczbę żółtych kartek.

Coś dla sentymentalnych! Oto cykl pod tytułem: „Słynne drużyny EURO” o reprezentacjach, które zasłynęły na tym turnieju w przeszłości: