Francesco Calzona krytykuje słowackich działaczy i dziennikarzy

02.07.2024

Jeszcze nie zdążył opaść kurz po dobrym występie reprezentacji Słowacji na EURO 2024, a już w świecie tamtejszej piłki wybuchła spora afera. Na konferencji zorganizowanej po powrocie kadry narodowej do ojczyzny, selekcjoner Francesco Calzona w mocnych słowach wypowiedział się o słowackich strukturach piłkarskich.

Calzona nie bierze jeńców

W Bratysławie spodziewano się raczej wesołej konferencji, na której wspomniany będzie dobry występ w fazie grupowej i przede wszystkim mecz z Anglikami. Calzona miał mówić coś o „niedosycie”, ale jednocześnie chwalić swoich piłkarz. Ot, zwykła konferencja. Tak było do pewnego momentu, jednak nagle selekcjoner zboczył z tematu i stwierdził:

W tym kraju jest około dziesięć osób, które źle życzą naszej reprezentacji. Pewnie się cieszą, że odpadliśmy.

Sypał nazwiskami

Tajemnicza deklaracja wprowadziła w osłupienie dziennikarzy, a po chwili Calzona kontynuował, wymieniając z imienia i nazwiska działaczy:

– Pan Ladislav Borbély jest uważany za eksperta w dziedzinie piłki nożnej i przede wszystkim udaje dyrektora. Jednak moim zdaniem ma niewielkie pojęcie o piłce nożnej. Jego twarz i gesty pokazują, że jest typem osoby agresywnej. Wątpił nawet, czy mam licencję trenerską. Skrytykował nas trzy dni temu, znam wszystkie jego wypowiedzi, odkąd przyjechałem tutaj 22 miesiące temu.

Po chwili oberwało się także innym „tuzom” słowackiego futbolu:

– Najbardziej zszokowały mnie wypowiedzi byłego trenera Jána Kozáka. Trener nie może wyrażać się w ten sam sposób, jakby był w barze. Żal mi też niektórych z Was, mediów niskiego szczebla. Nie jest ich dużo, ale trochę. Może jeden lub dwa. Kilka telewizji, kilka stron internetowych – przyznał.

Calzona nie oszczędził także legendy słowackiego futbolu – byłego zawodnika Liverpoolu Martina Skrtela:

– Skrtel dał się ponieść tym dziesięciu osobom. Było mi przykro, bo się tego po nim nie spodziewałem. Zawodnicy jego pokroju powinni świecić przykładem, bo wiedzą jak to jest na najwyższym poziomie i nie zniżać się do poziomu Borbély’ego.

Selekcjoner jawnie oceniał także piłkarzy. Zapytany o brak powołania dla strzelca gola w meczu z Polską na EURO 2020 – Roberta Maka, Calzona odpowiedział tajemniczo: – Na temat Maka się nie wypowiadam, bo to strata czasu.

Syndrom Michniewicza?

Obserwując chłodnym okiem zachowanie Calzony, od razu przypomina się to, co na mundialu w Katarze robił ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz. Trener praktycznie na każdej konferencji prasowej wdawał się w utarczki słowne z dziennikarzami, a niektóre z nich przeszły już do annałów polskiej publicystyki sportowej. Któż z nas nie pamięta przecież, gdy po meczu z Meksykiem Michniewicz wytknął redaktorowi serwisu Meczyki.pl – Radosławowi Przybyszowi, że ten gdy narzeka na mizerny styl reprezentacji wygląda jakby miał… musztardę w ustach?

fot. PressFocus

Coś dla sentymentalnych! Oto cykl dla pod tytułem: „Słynne drużyny EURO”, o reprezentacjach, które zasłynęły na tym turnieju w przeszłości: