Belgia i jej niespełnione „złote pokolenie”

02.07.2024

Belgia od ponad dekady jest uważana za czołową reprezentację świata. Jednak piłkarze znowu zawiedli swoich kibiców po tym, jak w kiepskim stylu pożegnali się z EURO 2024. „Czerwone Diabły” z Romelu Lukaku i Kevinem De Bruyne na czele odpadli z turnieju już w 1/8 finału po porażce 0:1 z Francją. Największy sukces tej generacji to brązowy medal mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku. Czy to aby nie za mało jak na możliwości nazwanego niegdyś „złotego pokolenia”?

Belgia znów rozczarowała

Przed EURO 2024 Belgia była wymieniana w ścisłym gronie faworytów do zwycięstwa. W końcu w samych eliminacjach do turnieju drużyna spisywała się bardzo dobrze. Sześć zwycięstw i dwa remisy dały zwycięstwo w grupie, w której były też Austria, Szwecja, Azerbejdżan i Estonia. W ostatnich sparingach przed turniejem podopieczni Domenico Tedesco pokonali Czarnogórę i Luksemburg. Samo EURO jednak znów okazało się nieudane.

Już w fazie grupowej Belgia nie zachwycała. Sensacyjna porażka na otwarcie ze Słowacją, wygrana z Rumunią oraz niespodziewany remis z Ukrainą dawały wiele do myślenia. A porażka z Francją i odpadnięcie z turnieju już w 1/8 finału przelało czarę goryczy. Co więcej, to gol samobójczy autorstwa najbardziej doświadczonego w reprezentacji Belgii Jana Vertonghena dał awans rywalom.

Starcie Francji z Belgią mogło być określane mianem przedwczesnego finału. Przecież po obu stronach boiska grały jedne z największych gwiazd światowego futbolu z Mbappe oraz De Bruyne na czele. Te nazwiska nie zapewniły jednak kibicom rozrywki w żadnym stopniu. Ale to podopieczni Domenico Tedesco zaprezentowali się gorzej. W tym zespole nie widać było nikogo, kto by chciał i w ogóle mógł pokonać Francuzów. Wydaje się, że tak wczesna faza turnieju, jak 1/8 finału to kres możliwości, na co stać obecną kadrę Belgii. Mimo to w przeszłości ta reprezentacja była kilka razy blisko zdobycia czegoś wielkiego, a przecież to niewielki kraj pod względem geograficznym.

Historyczne sukcesy

Zanim wszyscy zaczęli zachwycać się obecnymi gwiazdami reprezentacji Belgii, to już w XX wieku ten kraj odnosił największe sukcesy w swojej historii. W drugich nowożytnych Igrzyskach Olimpijskich, które odbyły się w Paryżu w 1900 roku udało się wywalczyć brązowe medale. Z kolei w 1920 roku Belgia wywalczyła sensacyjne mistrzostwo olimpijskie.

Zostając w klimacie EURO – Belgowie zadebiutowali na mistrzostwach Europy w 1972 roku. Od razu wywalczyli wtedy sensacyjne brązowe medale (wtedy jeszcze rozgrywano mecze o trzecie miejsce). „Czerwone Diabły” pokonały wówczas Węgrów 2:1. Z kolei w 1980 roku na turnieju organizowanym we Włoszech kadra prowadzona przez Guya Thysa doszła do wielkiego finału, w którym jednak uległa 1:2 reprezentacji RFN.

Na odrodzenie belgijskiej piłki trzeba było czekać aż do 2014 roku. Wtedy rozpoczęła się tam nowa era. Pojawili się znów piłkarze, którzy zaczęli grać w najlepszych klubach w Europie. Tych graczy w pewnym momencie zaczęto nazywać „złotym pokoleniem”. Czas jednak pokazał, że gra w narodowych barwach co niektórych przerosła.

Mały sukces wielkich graczy

W ostatnich latach Belgia dorobiła się naprawdę uznanych w światowej piłce nazwisk. Thibaut Courtois, Jan Vertonghen, Thomas Vermaelen, Toby Alderweireld, Axel Witsel, Marouane Fellaini, Eden Hazard, Kevin De Bruyne, Moussa Dembele, Dries Mertens, czy też Romelu Lukaku tworzyli trzon reprezentacji Belgii przez ostatnie kilkanaście lat. Mimo to ci zawodnicy nie dali tyle z siebie na turniejach rangi mistrzowskiej, ile się od nich oczekiwało. Choć wedle niektórych zdobyli wystarczająco, jak na swoje możliwości.

Największy sukces wyżej wymienieni zawodnicy osiągnęli na mundialu w Rosji w 2018 roku. Zdobyli wówczas brąz, pokonując w meczu o trzecie miejsce Anglików 2:0. Tych samych Anglików pokonali też wcześniej w meczu grupowym 1:0. Anglia kalkulowała wówczas, by mieć jak najłatwiejszą drabinkę do finału. Porażka z Belgią w grupie miała ich uchronić od starć w fazie pucharowej z m.in. Brazylią i Francją. To właśnie Belgowie zmierzyli się z tymi potęgami. I co najważniejsze, udało im się pokonać w ćwierćfinale Brazylię 2:1. Zawodnicy prowadzeni wtedy przez Roberto Martineza potknęli się dopiero na Francuzach w półfinale, którzy zdobyli później puchar świata.

Czego brakowało tej drużynie? Lidera? A może lepszego trenera? Znamienne były słowa byłego selekcjonera naszej kadry Czesława Michniewicza podczas konferencji prasowej przed meczem w Brukseli w Lidze Narodów. Michniewicz stwierdził, że Belgia ma najlepszych piłkarzy na świecie, ale to nie znaczy, że ma najlepszą drużynę na świecie. I tu jest właśnie pies pogrzebany.

Różnice kulturowe

Mimo że Belgia jest stosunkowo małym krajem w porównaniu chociażby do Polski, to jednak różnice kulturowe są tam ogromne. Region waloński i region flamandzki nie od dziś są w pewnym sensie sobie obce. Największą różnicą jest język, jakim posiłkują się przedstawiciele obu regionów. Flamandowie mówią po flamandzku, czyli odmianie języka niderlandzkiego. Z kolei w Walonii językiem urzędowym jest francuski. To rozróżnienie sięga daleko w przeszłość Belgii. Francuski na tych terenach był językiem obowiązującym już w 1200 roku, a holenderski stał się językiem urzędowym dopiero w 1898 roku.

Nie inaczej jest w piłkarskiej reprezentacji Belgii. Od zawsze grali tam piłkarze, którzy mówili albo tylko po flamandzku, albo po francusku. Rzadko się trafiali tacy poligloci, jak Romelu Lukaku, który oficjalnie się przyznaje do znajomości aż ośmiu języków. Dużo się mówiło, że tylko z tego powodu w kadrze tworzyły się grupki. Na tym cierpiała nie tylko komunikacja, ale też zgranie na boisku, co jest rzeczą fundamentalną.

Kevin De Bruyne – kapitan

Wydaje się, że największą karierę z belgijskich piłkarzy w ostatnich latach zrobił Kevin De Bruyne. W 2015 roku trafił do Manchesteru City, z którym wygrał w zasadzie wszystko, co było tylko do wygrania. Najlepszy był dla niego sezon 2022/23, w którym udało się zdobyć potrójną koronę. Choć samego finału Ligi Mistrzów z Interem (1:0) nie będzie dobrze wspominał, bo już w pierwszej połowie zszedł z kontuzją.

W reprezentacji Kevin De Bruyne rozegrał ponad 100 meczów. Trudno jednak wymienić wyróżniające się występy tego zawodnika na wielkich turniejach z reprezentacją Belgii. Jedyne co przychodzi od razu na myśl to gol w meczu z Brazylią na mundialu w Rosji w 2018 roku. To trochę mało jak na kapitana drużyny.

Po porażce z Francją w 1/8 finału 33-latek wystąpił na konferencji prasowej. W pewnym momencie pytanie zadał mu znany włoski dziennikarz Tancredi Palmeri, który tak go zdenerwował, że bardzo zażenowany zmierzał do szatni. Tak wyglądała rozmowa De Bruyne z włoskim dziennikarzem:

– Kevin, czy boli cię, że złote pokolenie po raz kolejny nie osiągnęło finału?
– Co to jest złote pokolenie?
– Twoje.
– Mówisz zatem, że Francja, Anglia, Hiszpania czy Niemcy nie mają złotego pokolenia?

Dziennikarz twierdził, że piłkarz nazwał go ”głupim”, jednak już nie bezpośrednio do kamery. Nazwał to brakiem odwagi, że nie zrobił tego bezpośrednio, a rzucił sobie tylko pod nosem. Zostało to nagrane od drugiej strony. Tak skomentował to potem dziennikarz w mediach społecznościowych:

”Ahaha, De Bruyne właśnie nazwał mnie głupim. Hej Kevin, mała notatka dla ciebie: złote pokolenie, o którym wspomniałeś, czyli Francja, Anglia, Niemcy i Hiszpania, WSZYSTKIE DOSTAŁY SIĘ DO FINAŁU! Zwykły piłkarz, który chce, żeby tylko zadać mu takie pytanie o tym, jaki to jest świetny. Zepsuty bachor.”

Przeminęło z wiatrem

Nie chodzi tu bynajmniej o słynny film z 1939 roku. Jednak tak można określić to, co się działo w reprezentacji Belgii w ostatnich latach. Wielu twierdzi, że wynik z tegorocznego EURO nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Złote pokolenie Belgów przeminęło. Z kadry, która zdobywała brąz w Rosji w 2018 roku, na tegorocznym EURO zagrali tylko: Romelu Lukaku, Kevin De Bruyne, Jan Vertonghen, Axel Witsel, Yannick Carrasco, Koen Casteels i Thomas Meunier.

Poza Lukaku i De Bruyne reszta najlepsze lata ma już za sobą. Casteels na EURO 2024 wyjątkowo był pierwszym wyborem Tedesco w związku z kontuzją i brakiem powołania na turniej w Niemczech Thibauta Courtois. Chociaż bramkarz Realu Madryt uważał, że powinien jechać z kadrą na turniej. Owszem, są teraz młodzi i zdolni, jak Jeremy Doku, Orel Mangala czy też Lois Openda. Jednak na razie to nie jest ta sama klasa piłkarska, co ich starsi koledzy. Belgia po prostu ma obecnie przeciętną kadrę.

Za dwa lata mundial odbędzie się w Kanadzie, USA i Meksyku. Na ten turniej pojedzie aż 48 reprezentacji. Czy tam Belgowie się odrodzą i zawojują piłkarski świat? Czy Domenico Tedesco to odpowiedni trener dla tej kadry? Wyniki z tego EURO nie bronią 38-latka. Kto wie, czy Kevin De Bruyne i Romelu Lukaku w ogóle dadzą jeszcze radę pomóc za dwa lata reprezentacji.

fot. PressFocus

Coś dla sentymentalnych! Oto cykl dla pod tytułem: „Słynne drużyny EURO”, o reprezentacjach, które zasłynęły na tym turnieju w przeszłości: