Podejrzane mecze na wielkich turniejach

23.05.2024

Wydawać by się mogło, że na wielkich turniejach międzynarodowych ustawianie meczów jest niemożliwe, a nawet gdyby się ono wydarzyło, byłoby skrajną głupotą i nieodpowiedzialnością. Historia futbolu jednak pamięta przypadki, w których sędziowie popełniali szereg kuriozalnych decyzji, które mogą do dzisiaj w głowach fanów być zapamiętane jako „ustawka”. W tym artykule mowa będzie o bardzo podejrzanych meczach. 

Korea Południowa – Włochy, mistrzostwa świata 2002

Zestawienie to rozpoczniemy od prawdopodobnie najbardziej znanego przypadku. Ekwadorski sędzia 1/8 finału ówczesnych mistrzostw globu, do dzisiaj jest znienawidzony we Włoszech, a jego postawa w trakcie meczu jak i po nim sprawiła, że neutralni kibice znienawidzili współgospodarzy tamtych mistrzostw – Koreę. Byron Moreno sędziował mecz tak fatalnie, że eksperci naliczyli mu w jego trakcie aż kilkanaście kardynalnych błędów. Moreno (co najważniejsze) nie zwracał Koreańczykom uwagi na bardzo brutalną grę, wliczając w to ciosy z łokcia, ryzykowne wślizgi, kopanie rywali po głowach czy wysoko podniesione nogi.

Mecz w pewnym momencie doszedł do takich granic absurdu, że Francesco Totti wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce za „symulowanie”, które w rzeczywistości było chamskim faulem rywala. Do katastrofalnych błędów „ekwadorskiego parodysty” (jak został nazwany we włoskiej prasie) można też wliczyć nieuznanie prawidłowo zdobytego przez Włochów gola. Wszystko to doprowadziło do dogrywki, a w konsekwencji złotego gola, bo tak wtedy rozstrzygano dogrywki. W nim oczywiście, wygrała Korea za sprawą gola Ahn Jeaon-hwana, w 118. minucie. Został potem za to wyrzucony z włoskiego klubu. Właściciel Perugii Luciano Gucci powiedział: – Nie mam zamiaru płacić pensji komuś kto zrujnował włoską piłkę nożną.

Kto wie co by się wydarzyło gdyby Włosi przetrwali do serii rzutów karnych? To jak bardzo oszukano „Azzurich”, można do dzisiaj znaleźć w Internecie.

Jakie konsekwencje dotknęły za tamten mecz Byrona? Oczywiście poza ogromnym linczem i zasłużoną krytyką, po roku został wyrzucony ze struktur sędziowskich FIFA i ekwadorskiej federacji. A co najlepsze nie za sprawą tego meczu, tylko po… drugim fatalnie sędziowanym w jego rodzimej lidze. Sędziując spotkanie pomiędzy Barcelona of Guayaquil a League of Quito doliczył 13 zamiast ustalonych sześciu minut, odgwizdując przy okazji kontrowersyjną jedenastkę na rzecz drużyny z Quito, czyli miasta, w którym ubiegał się o stanowisko burmistrza.

W raporcie po spotkaniu zapisał, że spotkanie trwało jedynie regulaminowe 90 minut, a trwało zaledwie 15 minut krócej od feralnego meczu Korei z Włochami. Na domiar złego, kontrowersje wokół tej persony nie skupiają się tylko na sędziowaniu. W 2010 roku na lotnisku w Nowym Jorku, został zatrzymany za przemyt sześciu kilogramów heroiny. Za to przestępstwo został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Gigi Buffon po tym wydarzeniu powiedział potem, że pod wpływem heroiny to był już w 2002 roku.

Kolejnym powodem do nienawiści w stronę Ekwadorczyka może być jego brak skruchy za błędy w tamtym spotkaniu, nawet po bardzo długim czasie. Byron Moreno swoją postawą wprawia w zdumienie kibiców, ponieważ po równo 20 latach od tego meczu udzielił wywiadu, w którym przyznał, że mecz Włochów był jednym z lepiej sędziowanych w jego życiu. Wówczas mówił też:

Nie ma czegoś takiego jak doskonałe sędziowanie. Tamten mecz stanowił ważny epizod w mojej karierze arbitra, ale wszyscy mamy prawo do pomyłek, dopóki jesteśmy żywi. Tylko zmarli są nieomylni. Bądźmy jednak obiektywni. Przy golu Włochów Vieri był powstrzymywany i gdyby nie strzelił, gwizdnąłbym rzut karny. Przy bramce wyrównującej Panucci dotknął piłki ręką – nie reagowałem, ponieważ Koreańczycy strzelili gola.

Złota bramka Ahn Jung-hwana padła po prawidłowej akcji. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie uważam, żebym wypaczył wynik spotkania (…) Po całym tym czasie wciąż otrzymuję obelgi w mediach społecznościowych od włoskich fanów, ale mam czyste sumienie. To było jedno z lepiej poprowadzonych spotkań w mojej karierze.

Korea trafiła na tamtych mistrzostwach do półfinału, jako pierwsza w historii azjatycka drużyna, jednak w tej historii to nie jest to żaden underdog i czarny koń, tylko zespół znienawidzony przez kibiców. W meczu o 3. pozycję wszyscy na świecie kibicowali Turkom. Do dzisiaj fani futbolu nie uznają tamtego występu Koreańczyków za wyczyn. No i co tu dużo mówić – nie ma co się dziwić. Styl w jakim gospodarze dotarli do półfinału mundialu był tragiczny… ale mecz z Polską godny uznania!

Brazylia – Ghana, mistrzostwa świata 2006

Declan Hill to Kanadyjczyk, który zajmuje się dziennikarstwem śledczym, ze szczególnym zwróceniem uwagi na korupcję w sporcie. Znany jest z demaskowania działań grup przestępczych, które stawiają ogromne pieniądze na mecze, które wcześniej ustawiły. Badał temat organizacji wielkich imprez sportowych (igrzyska olimpijskie czy nawet mundiale) przez rosyjską mafię. Ale jaki związek ma on z meczem 1/8 finału mistrzostw świata w Niemczech?

Ta sprawa (choć niepopularna), jest bardzo ciekawa i piłkarze reprezentacji Brazylii z tamtych lat, mogą do dzisiaj nie wiedzieć, że wygrali ten mecz za sprawą części swoich rywali, którzy w cały proceder (zdaniem Hilla) mieli być zamieszani. Kanadyjczyk już dwa dni przed meczem o awans do ćwierćfinału miał dowiedzieć się, że Brazylia wygra ten mecz minimum dwoma bramkami. Pośredniczącym między mafią a piłkarzami z „Czarnego Lądu” miał być trener bramkarzy reprezentacji Ghany. Tak mówił o tym meczu Hill, w rozmowie z „NaTemat”:

Ja już wtedy od paru lat najpierw miałem przypuszczenia, a potem dowody, że na wielkich piłkarskich turniejach kilka spotkań jest ustawianych. Ale wiesz czemu akurat wtedy ryczałem? Bo dla mnie to był taki koniec niewinności. Ludzie wokół krzyczeli, emocjonowali się, jedni zadowoleni, drudzy we łzach. Przeżywali ten mecz. A ja stałem tak ze świadomością, że perfidnie ich oszukano. (…) Oszukano miliony, nie tylko tych, którzy wtedy byli w Dortmundzie.

Pamiętam, że kiedy jeszcze byłem małym dzieckiem, żyłem w przekonaniu, że sport to czyste, pozytywne, wspaniałe emocje. Ale im bardziej zagłębiałem się w temat, tym więcej brudów wypływało na jego powierzchnię. Dowiadywałem się o sprzedajnych sędziach, działaczach rozmawiałem z trenerem bramkarzy reprezentacji Ghany, który w wiadomych sprawach kolaborował z piłkarską mafią. Ba – nawet znani na świecie piłkarze przyznawali mi w prywatnych rozmowach, że podczas turniejów odwiedzał ich tajemniczy gość i proponował pieniądze za odpowiednie zachowanie się w meczu.

Na minimum dwubramkowe zwycięstwo Brazylijczyków miała postawić bardzo wpływowa w sporcie azjatycka mafia, tak aby środki przekazane zamieszanym w „wała” zawodnikom, zwróciły się w nadwyżce. Brazylia oczywiście wygrała to spotkanie 3:0. Gole dla „Canarinhos” w tamtym meczu strzelali Ronaldo, Adriano i Ze Roberto. Jak widać, działania mafii były bardzo dobrze zaplanowane. Postawienie ogromnej sumy pieniędzy na Brazylię, której zwycięstwo w oczach kibiców nie wyglądało podejrzanie. W dodatku zrobili to tak, że zaangażowani w ten proces byli jedynie wybrani piłkarzy i nie główny trener, a trener bramkarzy.

RFN – Austria, mistrzostwa świata 1982

Mecz potocznie nazywany „Hańbą w Gijón” to jedno z bardziej żenujących wydarzeń w historii piłki nożnej. Ale… zacznijmy od początku. Algieria w swoim ostatnim meczu fazy grupowej zwyciężyła 3:2 z Chile. Wcześniej Algierczycy pokonali Niemcy Zachodnie 2:1 oraz przegrali 0:2 z Austrią. Oznaczało to, że decydujący o kolejności drużyn w grupie będzie mecz w Gijón pomiędzy RFN i Austrią, rozgrywany dzień później. W przypadku zwycięstwa bądź remisu Austrii, z grupy wychodziła Algieria i Austria, natomiast w przypadku zwycięstwa Zachodnich Niemiec maksymalnie dwoma bramkami, z grupy wychodziły właśnie Austria i Zachodnie Niemcy.

Prawdopodobnie obie drużyny dogadały się tak, by żadna ze stron nie była tu „poszkodowana” i żeby zarówno Austria, jak i RFN wyszły z grupy. W 10. minucie, jedyną bramkę w tym meczu strzelił Horst Hrubesch. Niemcy objęli prowadzenie, a przez resztę meczu… absolutnie nic się nie działo. Zawodnicy jednej i drugiej reprezentacji wymieniali między sobą podania, bez żadnej chęci odbioru piłki i ataków wymierzonych w stronę rywala. Żadna ze stron nie zrobiła nic by zdobyć bramkę. Kibicom, dziennikarzom i przede wszystkim Algierczykom się to nie spodobało. Stadion w pewnym momencie skandował „Wynocha!”, a z minuty na minutę było coraz mniej kibiców na trybunach.

Austriacki komentator Robert Seeger w ramach protestu nie mówił nic przez ostatnie pół godziny meczu, natomiast komentujący ten mecz dla niemieckich odbiorców Eberhard Stanjek powiedział:

To, co tutaj się dzieje, to hańba, która nie ma nic wspólnego z piłką nożną. Możecie mówić, co chcecie, ale nic nie usprawiedliwia tego zachowania.

Po meczu Algieria wystosowała oficjalny protest do FIFA, ale federacja oddaliła sprawę z powodu braku dowodów. Natomiast od następnych mistrzostw świata wprowadzono już zasadę, że mecze ostatniej kolejki fazy grupowej muszą być rozgrywane w tym samym czasie. Zatem to przez Niemców i Austriaków nie możemy się delektować i odhaczyć sobie obejrzenie wszystkich spotkań mundialu czy mistrzostw Europy, tylko musimy dzielić uwagę na dwa mecze o tej samej porze w trzeciej kolejce fazy grupowej.

Dania – Szwecja, EURO 2004

Mistrzostwa Europy  Portugalii kojarzą nam się głównie z szokującym zwycięstwem Greków. W jednym miejscu na Starym Kontynencie ten turniej będzie się jednak kojarzył za sprawą „skandynawskiej ustawki”. Mowa o Italii, bo to właśnie Włosi odpadliw fazie grupowej z powodu remisu 2:2 Szwecji i Danii w ostatniej kolejce, który pozwolił obu tym drużynom wyjść z grupy. Przepisy były jasno sprecyzowane. Włosi mogli wygrać ostatni mecz nawet sześciobramkową różnicą (czyli wyższą niż Szwedzi i Duńczycy) i nie awansować. Wszystko przez „małą tabelę”, w której liczyły się mecze między wyznaczonymi reprezentacjami. Gdyby trzy miały na koniec po pięć oczek, to decydowałyby gole strzelone w meczu bezpośrednim. W takiej sytuacji każdy remis, począwszy od 2:2 dawał awans Szwecji i Danii. Miało być 2:2 i było 2:2.

Przez większość czasu mecz nie wydawał się podejrzany. Nie wyglądało to na ustawkę, o której tak huczano w mediach. Obie drużyny kreowały okazje, a do przerwy wynik wynosił 1:0 dla Danii. Zaledwie dwie minuty po przerwie wyrównali Szwedzi z rzutu karnego. Po golu na 2:1 dla Duńczyków zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Po dziś dzień kibice zapamiętają kuriozalny błąd bramkarza, który wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu, którą to w kierunku bramki skierował Szwed – Mattias Jonson. Doszło do zapowiadanego wyniku, a radość Włochów po strzelonej z Bułgarią bramce, przerodziła się w rozgoryczenie, gdy poznali wynik rywali. Ostatnie minuty meczu były wyjątkowo żenujące, a po piłkarzach obu drużyn nie było widać żadnych starań.

To niesamowite, że Włosi odpadli dwa razy z rzędu w podejrzanych okolicznościach. Mogli znowu się wściec. i rzeczywiście nie kryli swojego rozczarowania. Duński konsulat w Rzymie obrzucono jajkami, a tamte mistrzostwa Europy na Półwyspie Apenińskim dalej kojarzą się wszystkim z legendarnym już wynikiem meczu Szwecji z Danią. – Ktoś powinien się wstydzić i to nie jesteśmy my. Nie wierzyłem, że coś takiego może się przydarzyć ludziom, którzy są dumni ze swojego ducha fair play – grzmiał wściekły Gianluigi Buffon.

Argentyna – Peru, mistrzostwa świata 1978

Mundial w roku 1978 był idealną okazją dla gospodarzy tego turnieju (czyli Argentyny), by przed własną publicznością wygrać mistrzostwo świata ku uciesze ówczesnych zamordystycznych władz. Był to powód by chociaż na chwilę odwrócić oczy Argentyńczyków od tego co dzieje się w ich kraju i by w pełni skupić się na piłce. „Albicelestes” trafili do jednej grupy z Polską, Peru i Brazylią, a w ostatniej kolejce fazy grupowej, po zwycięstwie Brazylii nad „Biało-Czerwonymi”, potrzebowali minimum czterobramkowego zwycięstwa nad Peruwiańczykami.

Argentyńska dyktatura potrzebowała triumfu jak powietrza, by móc się chwalić i pod niego podczepić. I to nawet mimo faktu, że selekcjoner Menotti był zadeklarowanym lewicowcem i totalnie nie pasował do poglądów władzy. Niedziwne więc było, że spróbowali nieczystej gry i Peruwiańczycy mieli się „podstawić” gospodarzom.

Argentyna wygrała tamto spotkanie 6:0 i wyszła z grupy. Konsekwencją tego było zdobycie Pucharu Świata. Inkowie popełniali niewiarygodne błędy w obronie z Rodolfo Manzo na czele. Po wielu latach do nieuczciwych praktyk przyznali się peruwiańscy senatorzy, bramkarz i piłkarscy działacze. A co najlepsze, meczu nie „kupiły” żadne mafie ani piłkarze. Targu dobili rządzący Argentyny i Peru! To tylko pokazuje jak ważny w Ameryce Południowej jest futbol!

fot. screen YouTube