Przewodnik po EURO 2024: Słowacja

Ostatnia aktualizacja 8 czerwca, 2024 o 12:51

Słowacja jest w istocie nowicjuszem w turnieju najwyższej rangi na naszym kontynencie. O ile my, Polacy, zakwalifikowaliśmy się na EURO dopiero w 2008 roku, to i tak byliśmy tam wcześniej niż Słowacy. Oni zadebiutowali w 2016, ale grają już trzeci raz z rzędu. To typowy beneficjent powiększenia mistrzostw do 24 krajów.

Eliminacje reprezentacji Słowacji

Słowacja uzyskała awans na EURO 2024  po zajęciu drugiego miejsca w grupie J. Drużyna pod kierunkiem Francesco Calzony imponowała regularnością. Przegrała tylko dwa razy z rozpędzoną Portugalią, która była poza zasięgiem. Zespół z Półwyspu Iberyjskiego zgarnął komplet punktów i zgłasza akces, by powalczyć o medal na imprezie w Niemczech. Słowacy nie mają się czego wstydzić. Ich bilans w innych meczach jest godny uznania. To siedem zwycięstw i jeden remis. Zdecydowane i absolutne drugie miejsce. Nie musieli zatem grać w żadnych barażach.

Zaczęło się od falstartu. Tak trzeba nazwać podział punktów z Luksemburgiem w domowym meczu i, jakby tego było mało, brak strzelonych goli w tym spotkaniu. Później była jednak seria trzech zwycięstw. W meczu z Bośnią i Hercegowiną gola na 2:0 dla Słowaków strzelił znany z polskich boisk Lukas Haraslin, który teraz występuje w Sparcie Praga. W ogóle tych akcentów „ekstraklasowych” było w meczach Słowaków w tych eliminacjach kilka. Gole strzelali oprócz Haraslina także Ondrej Duda i Lubomir Satka, czyli gracze, których kojarzą szczególnie kibice Legii Warszawa i Lecha Poznań.

Na pewno warto zwrócić uwagę, że Słowakom przychodziło z trudem zdobywanie bramek w kilku meczach z rywalami, którzy nie są, mówiąc eufemistycznie, potentatami w piłce reprezentacyjnej. 0:0 u siebie z Luksemburgiem, raptem 1:0 z Liechtensteinem na wyjeździe i również taki sam, skromny wynik na obcym boisku w Luksemburgu to nie są rezultaty, którymi piłkarze prowadzeni przez Francesco Calzonę rozpieszczali rodaków.

Za to domowe starcie z Liechtensteinem zaczęło się od huraganowych ataków. Sześć minut rywalizacji i… 3:0. Przypomnijmy, że już w pierwszej minucie do siatki trafił David Hancko, w trzeciej poprawił Ondrej Duda. W szóstej mecz „zabił” Robert Mak. Zanosiło się na historyczny pogrom, ale Słowacy okazali litość rywalom. Nie mknęli po kolejne trafienia. Zadowolili się trzybramkowym prowadzeniem, więc pewien niedosyt pozostał wśród kibiców, którzy wyczekiwali niesamowitej kanonady.

Warto omówić jeszcze wyjazdowy mecz z Portugalią, bo miał on niespodziewany przebieg. Porażka 2:3 na trudnym terenie nie przynosi Słowakom wstydu.  Spotkanie odbyło się w deszczowym Porto. W strugach deszczu piłkarze z Europy Środkowo-Wschodniej trochę zmącili wręcz idylliczny nastrój w portugalskiej ekipie.  Wbili iberyjskiemu teamowi dwa gole, „psując” jego bilans bramkowy 24:0. 27:2 oczywiście też robi piorunujące wrażenie, ale jednak ta dwójka po stronie strat to jest pewne niedociągnięcie i Słowacy mogą czuć się zadowoleni, że to się stało za ich sprawą.

Gdy było 3:1, Cristiano Ronaldo szybko chciał zgasić zapał rywali golem, przy czym ci nie dali się złamać. Znowu zdobyli bramkę kontaktową po wspaniałym strzale z dystansu Stanislava Lobotki, swojego lidera, do którego w tym tekście jeszcze przejdziemy. Prawdę mówiąc, wynik 2:3 z perspektywy słowackiej drużyny był całkiem niezły. Portugalia dominowała, miała mnóstwo sytuacji, ale pokpiła sprawę i dlatego odniosła tylko jednobramkowe zwycięstwo mimo przytłaczającej przewagi.

Wszystkie wyniki w eliminacjach rep. Słowacji:

  • Słowacja – Luksemburg 0:0
  • Słowacja – Bośnia i Hercegowina 2:0
  • Islandia – Słowacja 1:2
  • Liechtenstein – Słowacja 0:1
  • Słowacja – Portugalia 0:1
  • Słowacja – Liechtenstein 3:0
  • Portugalia – Słowacja 3:2
  • Luksemburg – Słowacja 0:1
  • Słowacja – Islandia 4:2
  • Bośnia i Hercegowina – Słowacja 1:2

Selekcjoner reprezentacji Słowacji

Od lipca 2022 roku stery w słowackiej kadrze przejął włoski szkoleniowiec – Francesco Calzona. Jego ogromną zasługą jest spokojna droga i pewny awans na EURO. Dla Calzony praca na niwie reprezentacyjnej jest dużym wyzwaniem. Trzeba mieć na uwadze, że wcześniej nie podjął samodzielnej pracy. Był za to członkiem sztabu szkoleniowego w kilku ciekawych miejscach. Pełnił funkcję asystenta takich fachowców o wyrobionej renomie we Włoszech jak Maurizio Sarri, Eusebio Di Francesco i Luciano Spalletti. W lutym 2024 roku zapadła decyzja, by Calzona pogodził pracę w futbolu reprezentacyjnym z trenowaniem zawodzącego w Serie A Napoli.

Co ciekawe, Calzona nie miał udziału w wielkim triumfie neapolitańczyków sprzed roku, gdy zespół spod Wezuwiusza zgarnął długo wyczekiwane scudetto na krajowym podwórku. Nie było to możliwe, ponieważ obecny selekcjoner Słowaków odszedł ze sztabu Luciano Spallettiego w lipcu 2022 roku. Złożył rezygnację z myślą o poprowadzeniu drużyny narodowej. W każdym razie panuje przekonanie, że praca u boku Luciano, który znany jest z zamiłowania do ofensywnego futbolu, odcisnęła piętno na filozofii Calzony. Obserwatorzy słowackiej piłki widzą to, śledząc poczynania reprezentacji z tego kraju.

Trzeba podkreślić, że Włoch zachował się fair wobec słowackiej federacji i piłkarzy, których poprowadził do sukcesu, jakim jest niewątpliwie awans na EURO w Niemczech. Otóż ani myślał nagle zrejterować, by skupić się wyłącznie na pracy w lidze włoskiej i skorzystać z szansy życia. Przecież postawiono na niego w 2022 roku, by wywalczył awans i sprawił, żeby jego piłkarze pokazali się z dobrej strony na samym turnieju. Kibice mu ufają. To dobrze, że ich nie zawiódł. Dodajmy jeszcze, że umowa Calzony ze słowacką federacją obowiązuje do do końca ich występu na EURO, a więc minimum do 26 czerwca. Wtedy dojdzie do konfrontacji z Rumunią w trzecim meczu grupowym.

Najwybitniejszy reprezentant w historii

Marek Hamsik w maju 2022 roku zakończył karierę reprezentacyjną. Przeszedł do historii rodzimej piłki jako rekordzista pod względem liczby występów – 135 – i strzelonych goli – 26 – w słowackiej kadrze. Postanowił rozstać się z drużyną narodową po 15 latach. Zaliczył debiut w narodowych barwach w 2007 roku w towarzyskim meczu z… Polską. W 2010 roku, czyli w pierwszych w historii dla Słowaków finałach mistrzostw świata pełnił funkcję kapitana. Również dzięki niemu doszło do sensacji, czyli zwycięstwa kopciuszka nad obrońcami tytułu z Italii. Tamta wiktoria dała awans do 1/8 finału imprezy. Hamsik był również uczestnikiem finałów mistrzostw Europy w 2016 roku (awans do 1/8 finału) i 2021.

Był skazany na karierę sportową. Wychowywał się w naprawdę usportowionej rodzinie. Tata grał w piłkę nożną, mama w szczypiorniaka. Był dobry ponad swój wiek, dlatego już za młodu rywalizował nie z rówieśnikami, tylko ze starszymi od siebie. W wieku 11 lat zdobył się na wyczyn, o którym słucha się i czyta z niedowierzaniem. Otóż wbił w meczu… 16 goli. Rozwijał się dynamicznie i harmonijnie. Wydawało się, że ta kariera nabierze błyskawicznego tempa, gdy znalazł się w orbicie zainteresowań skautów Sparty Praga, jednak to wykluczył. Postawił na przeprowadzkę do Bratysławy i w akademii piłkarskiej Slovana miał zbierać szlify.

W dorosłej drużynie zaliczył debiut dość szybko, bo miał wtedy 17 lat. Za dużo się nie nagrał w ojczyźnie, gdyż  w 2004 roku wybrał kierunek włoski. Pierwszy przystanek – Brescia. To była zaledwie przygrywka do tego, co czekało go w Neapolu… A zatem rozsławiał rodzimy futbol przede wszystkim na włoskich boiskach. Był 20-latkiem, kiedy zgłosiło się po niego Napoli i „wyciągnęło” z Brescii. Koszt transferu to 5,5 miliona euro, zatem nie były to przelewki. Wiązano z nim duże nadzieje. Słowacki gwiazdor od początku grał bez kompleksów. Czasami był wręcz zuchwały na murawie, a ekstrawagancka fryzura i charakterystyczny sposób bycia zjednywały mu rzeszę fanów.

W Serie A potrafił wprawiać fanów calcio w zachwyt. Dowód? Skoro takie tuzy jak Manchester United, Chelsea, Real Madryt czy Barcelona na przestrzeni lat zagięły na niego parol, nie mógł to być przypadek. Napoli postawiło weto i dość szybko dało do zrozumienia, że ci, którzy mają chrapkę na Marka, będą musieli obejść się smakiem. Szczególnie wymowna była niegdysiejsza wypowiedź ówczesnego trenera „Azzurich” – Rafy Beniteza, który stwierdził, że transfer Hamsika do innego klubu nie wchodzi w grę, ponieważ Gareth Bale jest wyceniany na 100 mln.

W ocenie Hiszpana bowiem słowacki fantasista zasługiwał na większą wartość niż Walijczyk…  Co ciekawe, wtedy trener z Półwyspu Iberyjskiego schlebiał podopiecznemu, pieścił jego ego, a z czasem wpisał go na swoją czarną listę. Benitez nigdy nie owijał w bawełnę, nigdy nie chciał traktować piłkarzy po partnersku. Przeciwnie, patrzył na nich z góry, lekceważąco. Swego czasu zarzucał Hamsikowi, że nie rozumie jego założeń taktycznych, że nie jest pojętnym uczniem.

Cóż, wydaje się, że jednak to słowacki piłkarz jest wspominany z rozrzewnieniem w Neapolu, w końcu widać go w mieście na wielu muralach, a Beniteza zapomniano. Hamsik miał swój świat, lubił improwizować na boisku, chciał mieć swobodę, grać swoje. Benitez to jednak trener o osobowości autorytarnej, który zwykł narzucać podopiecznym własne wizje i nie ma u niego miejsca na improwizację. Hamsik nie dorównał nigdy Diego Maradonie, który jest bogiem futbolu do dziś dla fanów Napoli, jednak można go spotkać na miejskich ścianach. Wieczny luzak, ekstrawagancki ubiór, mnóstwo tatuaży, rzucająca się w oczy fryzura, rzecz jasna niezwykle śmiała – niektórzy myśleli, że ten facet jest szalony, ale absolutnie w pozytywny sposób.

Kadra Słowacji

Bramkarze: Martin Dúbravka (Newcastle United), Marek Rodák (FC Fulham), Henrich Ravas (New England)

Obrońcy: Peter Pekarík (Hertha BSC Berlín), Sebastián Kóša (Spartak Trnava), Norbert Gyömbér (US Salernitana 1919), Denis Vavro (FC Kodaň), Milan Škriniar (Paris Saint-Germain), Adam Obert (Cagliari Calcio), Dávid Hancko (Feyenoord Rotterdam), Vernon De Marco (Hatta Club)

Pomocnicy: Matúš Bero (VfL Bochum), Juraj Kucka (ŠK Slovan Bratislava), Tomáš Rigo (Baník Ostrava), Patrik Hrošovský (KRC Genk), Stanislav Lobotka (SSC Napoli), Ondrej Duda (Hellas Verona), László Bénes (Hamburger SV)

Napastnicy: Dávid Ďuriš (Ascoli Calcio), Tomáš Suslov (Hellas Verona), Ivan Schranz (Slavia Praha), Róbert Boženík (Boavista FC), David Strelec (ŠK Slovan Bratislava), Ľubomír Tupta (Slovan Liberec), Leo Sauer (Feyenoord Rotterdam), Lukáš Haraslín (AC Sparta Praha)

W dziewięciu meczach Słowaków w eliminacjach bronił Martin Dubravka. W pierwszych 13 grach tego sezonu Premier League siedział na ławce rezerwowych. Wskoczył do bramki w 14. kolejce. Choć akurat w zamykającym sezon meczu z Brentford znowu znalazł się wśród rezerwowych. W każdym razie od 2018 roku jest zawodnikiem „Srok” i wyrobił sobie renomę na Wyspach Brytyjskich.

W obronie warto zwrócić uwagę na Petera Pekarika. To weteran niemieckich boisk. Ma już 37 lat na karku i od 2012 roku gra w zespole Herthy Berlin. David Hancko to środkowy lub lewy obrońca, który występuje na co dzień w Feyenoordzie. Milana Skriniara nie trzeba nikomu przedstawiać. Lata spędzone w Serie A mówią same za siebie. Mimo że grając we Francji, bywa, że zbiera burę od kibiców i dziennikarzy, w reprezentacji wciąż cieszy się dużym uznaniem. Także i my się o tym przekonaliśmy trzy lata temu, gdy strzelił gola reprezentacji prowadzonej przez Paulo Sousę.

37-letni Juraj Kucka wciąż ma ochotę na grę.  Obecnie występuje w swoim kraju jako piłkarz Slovana Bratysława. Ondrej Duda i Stanislav Lobotka to gracze dobrze znani z włoskich boisk. Stanowią o sile drugiej linii Słowaków. Róbert Boženík z Boavisty Porto jest napastnikiem słowackiej kadry, ale trzeba przyznać, że jeśli chodzi o środek ataku, to nie jest to najwyższy poziom europejskiWarto jeszcze dodać, że wyróżniający się w polskiej Ekstraklasie zawodnik Górnika Zabrze – Adrián Kaprálik znalazł się na szerokiej liście jeśli chodzi o reprezentację Słowacji.

Styl gry

W eliminacjach EURO 2024 preferowanym ustawieniem przez trenera Calzonę było klasyczne 4-3-3. Fundamentalną rolę odgrywał w tej konfiguracji Stanislav Lobotka jako pomocnik kierujący grą z głębi pola. Istotne jest to, że patrząc np. na wskaźniki posiadania piłki, widać, że Słowacy w tym aspekcie poprawiają się coraz bardziej. Starają się coraz częściej grać w ataku pozycyjnym, narzucać swoje warunki przeciwnikom, co widać było szczególnie w meczach ze słabszymi rywalami. Zwłaszcza domowe spotkanie z Liechtensteinem było tego symbolem.

Nie ma jednak reguły, bo w starciach z Portugalczykami Słowacy dali się zdominować, co nie było zaskoczeniem. Niemniej możliwe, że na EURO w meczu z Belgią przyjmą raczej zachowawczą taktykę, nie będą szturmować bramki rywali. Za to w meczach z Rumuni i Ukrainą można spodziewać się, że zagrają w sposób otwarty.

Przewidywania na EURO

Słowacja nie trafiła do najmocniejszej grupy z możliwych. Zagra z, jak się wydaje, będącą poza zasięgiem reszty drużyn Belgią, ale czekają ją też starcia z Rumunią i Ukrainą. Przeciwko Rumunom Słowacy mogą pokazać się z naprawdę dobrej strony i powalczyć o zwycięstwo. Niewiadomą jest konfrontacja z naszymi wschodnimi sąsiadami. Przecież Ukraińcy mają teraz niezwykle ciekawe i utalentowane pokolenie. Ołeksandr Zinczenko, Wiktor Cyhankow, Artem Dowbyk, Mychajło Mudryk – to przecież spore gwiazdy. Wywalczenie remisu z Belgią, która znowu będzie miała spore aspiracje i Kevina de Bruyne na kierownicy, należałoby poczytywać za dużych rozmiarów sukces.

Lider drużyny

Stanislav Lobotka jest już dobrze znanym szerokiej publiczności defensywnym pomocnikiem. W 2020 roku przeniósł się z Hiszpanii do Włoch. Wtedy został zawodnikiem SSC Napoli. W reprezentacji ma już ponad 50 rozegranych meczów. Został ukształtowany piłkarsko Trenczynie. Gdy miał 19 lat, dostrzegł go Ajax Amsterdam. Tam Lobotka spędził rok, ale nie oczarował Holendrów i wrócił do kraju, gdy wypożyczenie dobiegło końca. Dzięki temu został dwa razy mistrzem Słowacji, po czym wykonał krok do przodu.

Tak można postrzegać transfer do ligi duńskiej, a konkretnie do FC Nordsjaelland. Dwa sezony i tyle samo tytułów dla najlepszego gracza tej drużyny. Wielkie wrażenie zrobił na EURO U21 w 2017 roku w Polsce, gdy kompletnie nie potrafiła sobie z nim poradzić nasza kadra dowodzona przez Marcina Dornę. Zainteresowała się nim po turnieju Celta Vigo i na ten transfer w pełni zapracował. W Galicji nieźle mu szło, ale miał duże aspiracje. Chciał grać o najwyższe cele, rywalizować na arenie międzynarodowej. Dlatego z entuzjazmem przyjął ofertę Napoli, które zapłaciło za niego 21 milionów euro.

We Włoszech musiał wykazać się cierpliwością, zanim stał się ważną postacią w drużynie. Początkowo krytykowano go za nadwagę, przeciętną grę, wolne tempo. Nie dojeżdżał poziomem i uznano go za flop. Trenerem, który mu zaufał, był Luciano Spalletti. Co istotne, choć Lobotka nie był bohaterem pierwszego planu, to właśnie on miał wydatny udział w tym, że Napoli po wielu latach niemocy i odwoływania się do czasów Diego Maradony sięgnęło wreszcie po scudetto. Jego kontrakt został przedłużony i obowiązuje aż do 2027 roku.

Największe sukcesy reprezentacji Słowacji

W 2010 r. miał miejsce historyczny sukces – w tych kategoriach należy potraktować bowiem pierwszy awans na mundial, który był rozgrywany w Republice Południowej Afryki. Słowacja dostała się dzięki znakomitym występom w eliminacjach. Pierwsze miejsce w stawce było dużym sukcesem. Za plecami Słowaków uplasowali się wtedy Słoweńcy, Czesi i Polacy, którzy wręcz się skompromitowali w grupie, która przecież nie należała do najtrudniejszych. Biało-czerwoni zajęli dopiero piątą lokatę. Gorzej być nie mogło, bo outsiderem okazali się amatorzy z San Marino.. Mundial w RPA był dla Słowaków bardzo udany. Przecież ta drużyna przystępowała do rywalizacji w owej imprezie najwyższej rangi z nastawieniem, że może sprawić niespodziankę, ale niczego nie musi.

Cztery punkty w grupie zapewniły „Sokołom” drugie miejsce i awans do fazy pucharowej. Lepsi byli tylko gracze z Paragwaju. Słowacy dokonali rzeczy wielkiej, przeszli samych siebie, gdy sensacyjnie rozprawili się z Włochami po porywającym meczu. Było 3:2. Do dziś tamto spotkanie wspomina się z ogromną nostalgią. Szalał w nim Robert Vittek. Słowacy musieli uznać wyższość Holendrów w 1/8. Ulegli zespołowi „Oranje” nieznacznie, bo 1:2. Biorąc pod uwagę, że ekipa z Beneluksu dotarła aż do finału afrykańskiego mundialu, wydaje się, że tamten wynik Słowaków zasługuje na jeszcze większe uznanie.

Jeśli chodzi o finały mistrzostw Europy, to debiut w 2016 r. był przyzwoity. Impreza we Francji była dla Słowaków poligonem doświadczalnym. Dzielnie walczyli o awans w eliminacjach. Ostatecznie uzyskali promocję na EURO z drugiego miejsca w grupie. Był to dobry wynik, bo mieli w grupie Hiszpanię – dwukrotnych z rzędu mistrzów Europy. We Francji rywalizowali z dwiema drużynami z Wysp Brytyjskich: Walią i Anglią oraz z Rosją. Zdołali wyprzedzić „Sborną”, co dało im awans do 1/8 finału z trzeciej lokaty. Los nie był łaskawy, bo skojarzył Słowaków z Niemcami. Nie mieli szans i przegrali aż 0:3

W 2019 r. Słowacja niejako poszła za ciosem. Drugi raz z rzędu wywalczyła awans do finałów mistrzostw Europy 2020. Turniej odbył się rok później z powodu pandemii koronawirusa. O tym meczu my chcielibyśmy zapomnieć… Biało-czerwoni byli w tej samej grupie wraz ze Szwecją i Hiszpanią. Oni i my odpadliśmy już po trzech meczach, z tym że Słowacja była sprawcą blamażu reprezentacji Polski. Polacy przegrali 1:2 w pierwszym meczu grupy E na EURO 2020. Zawodnicy Paulo Sousy nie radzili sobie w konfrontacji z przeciętnymi rywalami. Nie stworzyli w tym meczu większego zagrożenia pod bramką. Na losy rywalizacji istotny wpływ miała czerwona kartka, którą Grzegorz Krychowiak obejrzał w drugiej połowie.

W 18. minucie Polacy stracili gola na 0:1. Po świetnej akcji Roberta Maka na lewej stronie boiska i wymanewrowaniu Bartosza Bereszyńskiego nasz przeciwnik kopnął piłkę po ziemi. Futbolówkę trącił Kamil Glik, ta trafiła w słupek, następnie odbiła się od pleców Wojciecha Szczęsnego i znalazła drogę do bramki. Polacy wyszli bojowo nastawieni na drugą odsłonę. Już w 46. minucie wyrównali na 1:1. Na lewej flance świetnie zachował się Maciej Rybus, który zagrał po ziemi do Karola Linettego. Gracz Torino przymierzył lewą nogą i dał biało-czerwonym trafienie na wagę remisu.

Ten rewelacyjny początek drugiej części spotkania jednak nie sprawił, że Polacy wyszli na prowadzenie. Przeciwnie, Słowacy się nie załamali. Odpowiedzieli w 69. minucie. Wtedy zastosowali odpowiednie rozwiązanie przy rozegraniu rzutu rożnego. Robert Mak zacentrował, lider Słowaków – Marek Hamsik delikatnie dotknął piłkę, a później klasę zachował Milan Skriniar, który zaimponował przyjęciem i strzałem. Nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu. To były miłe złego początki słowackiej drużyny na tamtym EURO. Ze Szwedami przegrali 0:1, a z Hiszpanami aż 0:5.

Może zaciekawi Was odrobina nostalgii? Zerknijcie na nasz cykl ”Słynne drużyny EURO”:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020
  5. DANIA 1992
  6. GRECJA 2004
  7. FRANCJA 1984
  8. ŁOTWA 2004
  9. CZECHY 1996
  10. TURCJA 2008
  11. HOLANDIA 1988
  12. WALIA 2016


A także inny cykl pt. „Polskie turnieje EURO”:

  1. EURO 2008 – świetne eliminacje za Beenhakkera, a na turnieju parady Boruca, gol Rogera Guerreiro, pogrążający nas „Poldi”
  2. EURO 2012 – wielki turniej u siebie, wielkie nadzieje, i wielkie rozczarowanie, nigdy już tak łatwej grupy nie będzie…
  3. EURO 2016 – najlepszy występ reprezentacji Polski na wielkim turnieju w XXI wieku
  4. EURO 2020(1) – kapitalne eliminacje, zmiana trenera tuż przed turniejem i spore rozczarowanie


Tworzymy codziennie także nasz przewodnik po EURO 2024:

  1. NIEMCY
  2. SZKOCJA
  3. WĘGRY
  4. SZWAJCARIA
  5. HISZPANIA
  6. WŁOCHY
  7. CHORWACJA
  8. ALBANIA
  9. SŁOWENIA
  10. DANIA
  11. SERBIA
  12. ANGLIA
  13. POLSKA
  14. HOLANDIA