Przewodnik po EURO 2024: Rumunia

24.05.2024
Ostatnia aktualizacja 8 czerwca, 2024 o 22:51

Rumunia to reprezentacja, która lata świetności zdecydowanie ma za sobą. Na turniej rangi mistrzostw Europy wraca po ośmiu latach, a swoje największe sukcesy może przypisać sobie na koniec XX wieku. Czy ten turniej będzie okazją do odbicia się? Czy Rumunia jedzie do Niemiec zgarnąć trzy porażki? 

Eliminacje reprezentacji Rumunii

Rumunia uzyskała awans na EURO 2024 dość sensacyjnie, bo wychodząc z pierwszego miejsca w swojej grupie. Może i nie była ona najtrudniejsza, ale podopieczni Eduarda Iordănescu wyprzedzili m. in. mocnych Szwajcarów czy dysponujących wysoką formą reprezentantów Izraela. Nadziei kibicom dodaje jeszcze fakt, że Rumunia nie przegrała żadnego meczu w tych eliminacjach. Ich bilans zasługuje na respekt, bo wynosi on sześć zwycięstw i cztery remisy. 

„Tricolorii” rozpoczęli swoje eliminacje bardzo dobrze, jednak od dwóch słabych reprezentacji. Na początku wygrali w Andorze, a potem pokonali jedną bramką Białorusinów przed własną publicznością. Niepokój kibice mogli odczuwać po drugim meczu. Remis z Kosowem (po niskich zwycięstwach nad słabszymi oponentami) przysporzył rumuńskim kibicom dreszcze. Nadszedł 19 czerwca i długo wyczekiwany mecz ze Szwajcarią. W nim do 89. minuty był wynik 2:0 dla gospodarzy. To właśnie w tej minucie swoje pierwsze trafienie odnotował Valentin Mihaila, a trzy minuty później wyrównał, strzelając drugiego gola. Była to zdecydowanie jedna z lepszych końcówek spotkań w tych eliminacjach!

To właśnie po tym meczu Rumunia dała się poznać szerszej publice jako zespół waleczny, dający z siebie maksimum na boisku i niepoddający się w ważnych momentach. Serię trzech remisów z rzędu domknęło spotkanie w Bukareszcie przeciwko Izraelowi. „Niebiesko-biali” co prawda przeważali, ale pierwszego gola strzelił Denis Alibec, wyprowadzając „Trójkolorowych” na prowadzenie. Osiem minut po rozpoczęciu drugiej połowy Izrael wyrównał i taki wynik utrzymał się do końca meczu. Po tych dwóch spotkaniach (ze Szwajcarią i Izraelem) było widać, że Eduardowi Iordănescu nie zależy na kreowaniu sobie wielu akcji bądź posiadaniu piłki częściej niż rywal. Zależało mu na kontrataku i skupieniu w defensywie. Rumuński styl gry (tłumacząc na polskie warunki) można przyrównać do słynnej „lagi”, która kojarzyć się nam może z erą Czesława Michniewicza w reprezentacji. 

Po serii męczących remisów, przyszła pora na zwycięstwo z Kosowem przed własną publicznością. „Tricolorii” zagrali mocno rezerwowym składem, co świadczy o odwadze szkoleniowca. Iordănescu bowiem nie bał się eksperymentować ze zmianami taktyki, ustawienia czy piłkarzy w trakcie drogi do EURO. Możemy to sobie porównać na przestrzeni kilku spotkań. W pierwszym meczu z Andorą, Rumunia grała ustawieniem 4-2-3-1, a w drugim meczu eliminacyjnym było to już 4-3-3. Idealnie tę klamrę domknie nam ostatni mecz Rumunów, w którym Iordănescu postawił na 4-1-4-1. 

Rumunia kolejno: zremisowała bezbramkowo z Białorusią i wygrała 4:0 z Andorą. „Tricolorii” wywalczyli sobie awans w węgierskim Felcsút, gdzie swoje mecze po rozpoczęciu wojny w Gazie rozgrywała reprezentacja Izraela. Mimo iż Hebrajczycy lepiej zaczęli, bo już w drugiej minucie objęli prowadzenie za sprawą Erana Zahaviego, to w 10. minucie wynik meczu wyrównał George Puscas. Rumuni zintensyfikowali ataki w drugiej połowie. Za swoje starania zostali nagrodzeni w 63. minucie, bo Ianis Hagi starał się dograć do jednego z kolegów. Futbolówka wróciła pod jego nogi po zablokowaniu przez rywala. Syn legendy, Gheorghe Hagiego, posłał płaskie uderzenie z lewej nogi. Wynik 2:1 utrzymał się do końca meczu, a Rumuni na kolejkę przed końcem eliminacji zapewnili sobie awans.

W ostatnim meczu Rumuni grali o „pietruszkę”, ale wygrali z faworyzowaną Szwajcarią. Jedynego gola w meczu strzelił Denis Alibec w 50. minucie meczu. Była to jego trzecia bramka w tych eliminacjach, co sprawiło, że został on jednym z trzech najlepszych strzelców w swojej reprezentacji w trakcie walki o EURO. Tę pozycję dzielił z Nicolae Stanciu i Valentinem Mihailą.

Wszystkie wyniki w eliminacjach rep. Słowacji:

  • Andora – Rumunia 0:2
  • Rumunia – Białoruś 2:1
  • Kosowo – Rumunia 0:0
  • Szwajcaria – Rumunia 2:2
  • Rumunia – Izrael 1:1
  • Rumunia – Kosowo 2:0
  • Białoruś – Rumunia 0:0
  • Rumunia – Andora 4:0
  • Izrael – Rumunia 1:2
  • Rumunia – Szwajcaria 1:0

Selekcjoner reprezentacji Rumunii

Eduard Iordănescu objął stery tej drużyny na początku 2022 roku. Podpisał umowę do końca czerwca bieżącego roku, więc prawdopodobnie występ na tym Euro zadecyduje o jego przyszłości w reprezentacji. Jego zasługą jest pewny awans i to jeszcze w najlepszym możliwym stylu, bo bez porażki. 45-latek w swojej trenerskiej karierze jeszcze nie wyjeżdżał poza obręby swojego kraju. Doświadczenie jako główny menadżer zbierał w FCSB i CFR Cluj-Napoca. To właśnie z tym drugim klubem osiągnął największe sukcesy w swojej karierze, bo raz wygrał mistrzostwo i dwa razy wicemistrzostwo Rumunii. 

Iordănescu nie nazwiesz ani fachowcem, ani wybitnie doświadczonym trenerem. Za to może posłużyć za synonim człowieka odważnego i skutecznego. Selekcjoner (jak już wspomniałem) nie bał się eksperymentować z ustawieniem swoich piłkarzy. Zadanie jednak zawsze mieli jedno – wykorzystać każdą sytuację, jaka im się nadarzyła. Być wyrachowanym. I to pod jego okiem wychodziło świetnie. Patrząc już na same wyniki w eliminacjach, możemy stwierdzić że obrona i kontratak to coś co najlepiej stosuje. W końcu „Tricolorii” strzelili 16 goli, a stracili zaledwie pięć. 

Oczywiście Eduard ma też swoich przeciwników. Głównym zarzutem jest granie nieatrakcyjnej dla oka piłki. Ci odważniejsi mówią nawet o „antyfutbolu”, nijako oskarżając selekcjonera, że zabił potencjał tej reprezentacji. Iordănescu jest trochę takim rumuńskim Michniewiczem, czyli granie z kontry, skupianie się na defensywie, wykorzystując w ataku wiele stałych fragmentów gry, zabijanie pomysłu rywala. Selekcjonerowi jednak nie możemy odmówić szczelnej defensywy. Mimo wielu eksperymentów z ustawieniem, w obronie zwykle pozostawała „czwórka” bądź „piątka” zawodników. To właśnie ona doprowadziła do tego, że piłkarze „Trójkolorowych” w trakcie całych eliminacji stracili tylko pięć bramek – po dwie z Izraelem i Szwajcarią oraz jedną z Białorusią. 

Kadra i największe gwiazdy reprezentacji Rumunii

Bramkarze: Horatiu Moldovan (Atletico Madryt), Florin Nita (Gaziantep), Stefan Tarnovanu (FCSB)

Obrońcy: Nicusor Bancu (Universitatea Craiova), Andrei Burca (Al-Okhdood), Radu Dragusin (Tottenham), Vasile Morgos (CFR Cluj), Ionut Nedelcearu (Palermo), Bogdan Racovitan (Raków Częstochowa), Andrei Ratiu (Rayo Vallecano), Adrian Rus (Pafos)

Pomocnicy: Alexandru Cicaldau (Konyaspor), Florinel Coman (FCSB), Ianis Hagi (Alaves), Dennis Man (Parma), Marius Marin (Pisa), Razvan Marin (Empoli), Valentin Mihaila (Parma), Darius Olaru (FCSB), Deian Sorescu (Gaziantep), Nicolae Stanciu (Damac), Adrian Sut (FCSB)

Napastnicy: Denis Alibec (Muaither), Daniel Birligea (CFR Cluj), Denis Dragus (Gaziantep), George Puscas (Bari)

Rumunia nie ma wyróżniającego się elementu w zespole na tyle, by można było go nazwać gwiazdą zespołu. Nie ma też nikogo w jakimś mocnym europejskim klubie. Podopieczni Eduarda Iordănescu to zespół, w którym piłkarze grają na podobnym poziomie i każdy z nich tworzy jeden zespół. W ataku za „gwiazdy” rumuńskiej piłki mogą być uważani Denis Alibec z katarskiego Muaither SC czy jeden z dwóch rumuńskich piłkarzy Parmy – Valentin Mihaila. 33-letni Alibec w tym sezonie ligi katarskiej strzelił pięć goli i zanotował cztery asysty. Grający w 2. lidze włoskiej Valentin grał regularnie (32 występy). Zdobył sześć bramek i zanotował dwie asysty. Mihaila jest obecnie jednym z filarów w ataku swojej Parmy, w której gra od 2020 roku. Możemy jasno stwierdzić, że zakończony już sezon 2023/24 był najlepszym w jego karierze, a 24-latek jest w pełni gotowy na EURO 

Linia pomocy również nie ma w rumuńskiej kadrze graczy wybitnych. Wśród tych wyróżniających się są Nicolae Stanciu i Ianis Hagi, którego powinniście kojarzyć ze względu na ojca. Klubem Stanciu jest od tego sezonu Damac. Wcześniej grał m. in. w Wuhan Three Towns, Slavii Praga, Anderlechcie Bruksela czy Al-Ahli. Fani rumuńskiej piłki bali się, że po odejściu do ligi saudyjskiej jego forma się pogorszy i nie będzie już błyszczał, tak jak w Wuhan. Na ich szczęście – mylili się. Stanciu rozgrywa świetny sezon w barwach Damac, a dotychczas odnotował siedem asyst i strzelił cztery gole. Jego drużyna na kolejkę przed końcem sezonu jest w połowie tabeli i ma szansę by jeszcze powalczyć o dziewiąte miejsce.

W linii obrony znajdziemy jednego zawodnika z zapleczem klubowym na poziomie TOP 5 lig. Mowa o Radu Dragusinie z Tottenhamu, który stanowi bardzo ważny element w układance Iordănescu jako środkowy obrońca. Wyżej wspominałem jak ważna w tej kadrze jest defensywa. No to Dragusin jest piłkarzem, który odpowiada za jej serce. Nie ma za sobą niewiarygodnego sezonu i raczej na poziom Premier League nie dojechał, ale należą mu się pochwały za samą grę w reprezentacji i taki transfer. Dragusin jest jeszcze młody -ma dopiero 22 lata. W nim duża nadzieja na przyszłość rumuńskiej piłki. Ma całkiem już pokaźne CV: Juventus, Sampdoria, Genoa czy Tottenham.

Styl gry

Styl selekcjonera „Tricolorii” nie jest jednoznaczny i lubi on eksperymentować z formacjami oraz zmianami zawodników. Warto jednak wziąć pod uwagę, że w meczach ważnych Eduard Iordănescu zwykle grał ustawieniem 5-3-2 wymieniając czasem „dwójkę” z przodu na pojedynczych piłkarzy, tworząc 5-3-1-1. „Piątka” obrońców może stać się znakiem rozpoznawczym Rumunii i spodziewałbym się, że właśnie takim ustawieniem Iordănescu zagra na EURO. 

Spodziewać się należy też klasycznego „murowania”, tak jak to było w eliminacjach. Nie będzie to efektowny i ekscytujący futbol. Iordănescu skupia się na obronie i wyczekuje dobrego momentu, by jego piłkarze mogli zaatakować. Może warto by się było w takiej grupie otworzyć? W końcu będą to: Słowacy, Ukraińcy i Belgowie. Zobaczymy jakim nastawieniem i pomysłem wyjdą np. na Słowaków, bo może to być ciekawe. No właśnie, a jakie szanse ogólnie mają „Tricolorii”?

Przewidywania

Rumunia trafiła do grupy z Ukrainą, Słowacją i Belgią. Na papierze brzmi jakby Belgia była największym faworytem do wygrania grupy, ale nie możemy zapomnieć o reprezentacji Ukrainy, która w swojej kadrze dysponuje takimi piłkarzami jak Mykajło Mudryk, Andrij Łunin, Ołeksandr Zinczenko, Rusłan Malinowski, Viktor Cyhankow czy Artem Dowbyk.

Realne natomiast są trzy punkty ze Słowacją. W pozytywnym scenariuszu stawiałbym właśnie zwycięstwo nad naszymi południowymi sąsiadami i awans z trzeciego miejsca po odpowiednim ułożeniu wyników. Nie jestem jednak pewien, ile wytrzyma tak defensywny styl grania i czy Słowacja go nie przełamie. Prawda jest taka, że „Trójkolorowi” może i nie mają łatwej grupy, bo takich nie ma, ale też bez przesady by mieli narzekać. Celem powinna być druga lokata i bezpośredni awans bez oglądania się na innych.

Największe sukcesy reprezentacji Rumunii

Piłkarze ze wschodu Europy swoje lata świetności przeżywali w latach 90. Wtedy dostali się na trzy mundiale z rzędu, w których na każdym wychodzili z grupy. Najdalej Rumuni zaszli na mistrzostwach w 1994 roku, które odbywały się w Stanach Zjednoczonych. Wówczas  z Gheorghe Hagim na czele zajęli pierwsze miejsce w grupie A, ogrywając wszystkich rywali poza Szwajcarią. W 1/8 finału doszło do ogromnej sensacji, bo Rumunia awansowała do ćwierćfinału kosztem… Argentyny. Dwie bramki w tamtym spotkaniu strzelił Ilie Dumitrescu. Będący w gazie Rumuni niestety poprzestali na ćwierćfinale. Tam po wyniku 2:2 po regulaminowym czasie gry i dogrywce, piłkarze „Trójkolorowych” odpadli po karnych ze Szwecją. Do dziś wspomina się tamtą ekipę i „co by było gdyby”.

Historię o wielkiej Rumunii lat 90. zakończyło EURO 2000 odbywające się w krajach Beneluksu. Rumunia wraz z Portugalią sensacyjnie wyszła z grupy, w której były jeszcze Niemcy i Anglia. Legendarny skład wygrał wtedy spotkanie z Anglią, przegrał z Portugalią i zremisował z Niemcami. To wystarczyło, by zająć drugie miejsce i zagrać w ćwierćfinale. Tam „Tricolorii” nie mieli szans, bo grali z przyszłym finalistą rozgrywek – naszpikowanymi gwiazdami Włochami. Rumunia przegrała mecz 0:2 i pożegnała się z turniejem. Od tamtego czasu grała tylko dwa razy na wielkich turniejach i dwukrotnie było to EURO. Na żadnym z nich nie wyszła z grupy. Czy tym razem uda się im przełamać? Czy może Rumunia podtrzyma tradycję swojej reprezentacji z XXI wieku?

Tworzymy codziennie nasz przewodnik po EURO 2024:

  1. NIEMCY
  2. SZKOCJA
  3. WĘGRY
  4. SZWAJCARIA
  5. HISZPANIA
  6. WŁOCHY
  7. CHORWACJA
  8. ALBANIA
  9. SŁOWENIA
  10. DANIA
  11. SERBIA
  12. ANGLIA
  13. POLSKA
  14. HOLANDIA
  15. AUSTRIA
  16. FRANCJA
  17. SŁOWACJA
  18. BELGIA