Pragmatyczna Portugalia wygrywa na otwarcie!

18.06.2024

Piąty dzień EURO 2024 już za nami. Na zakończenie pierwszej kolejki fazy grupowej zmierzyły się ze sobą dwie solidne europejskie reprezentacje – na Red Bull Arena w Lipsku Portugalczycy podejmowali Czechów. Ostatecznie górą ze starcia wyszli Portugalczycy, który zwyciężyli nad naszymi południowymi sąsiadami 2:1.

Skryci Czesi

Na przedmeczowej konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Czech Ivan Hasek stwierdził, że jego zespół na pewno nie będzie się tylko bronił. Słowa to jedno, a boisko drugie, gdyż w pierwszych minutach spotkania to Portugalia przejęła inicjatywę. Blisko gola w początkowych fragmentach spotkania był Cristiano Ronaldo, który po miękkim dośrodkowaniu Rafaela Leao minimalnie chybił uderzając głową.

Czesi próbowali atakować raczej z kontry, jednak pressing faworytów z Półwyspu Iberyjskiego praktycznie za każdym razem okazywał się zbyt skuteczny. W defensywie naszych południowych sąsiadów ferment siał obrońca FC Barcelony – Joao Cancelo, który często pokazywał się w akcjach ofensywnych. Przez to Portugalczycy długimi fragmentami pierwszej połowy mieli liczebną przewagę, która nie przełożyła się jednak na bramkę.

Pragmatyczna Portugalia

W pierwszej części spotkania rozgrywanego na charakterystycznym stadionie w Lipsku nie obejrzeliśmy żadnej bramki. Rozgrzane emocje fanów zostały ostudzone po świetnym meczu Turcja – Gruzja, gdy to starcie bardziej przypominało ping-ponga niż piłkę nożną.

Portugalczycy grali dość nonszalancko, jakby byli pewni swego, że prędzej czy później zdobędą bramkę. To poczucie spokoju wydawało się jednak nieuzasadnione, gdyż do coraz to bardziej niebezpiecznych sytuacji dochodził czeski zespół. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego męczyła się w zasadzie przy okazji każdego żmudnie wyprowadzanego ataku pozycyjnego, a zwarty czeski blok obronny za każdym razem z łatwością radził sobie z portugalskimi zawodnikami.

Wyjątkiem był tutaj jednak Cristiano Ronaldo, który mimo 39 lat na karku wciąż był w stanie pokazać pierwiastek piłkarskiej magii. Przykładem może być tutaj zagranie do Vitinhi, kiedy to napastnik Al-Nassr na małej przestrzeni popisał się kapitalnym podaniem piętką.

Presja czasu nie podziałała

Na początku drugiej połowy Portugalczycy coraz śmielej stwarzali sobie sytuacje. Tak, jak na początku spotkania faworyci akcje budowali raczej na swojej połowie, tak od około 50. minuty „przesunęli” się na połowę rywala. Z jednej strony mogło się to podobać, natomiast z drugiej Portugalczycy coraz łatwiej nadziewali się na kontry. Kulminacyjny moment spotkania nadszedł w 62. minucie spotkania, kiedy to Czesi wyprowadzili składną akcję, po której pięknym strzałem popisał się Lukas Provod. Było to pierwsze trafienie zawodnika Slavii Praga od marca, jednak z perspektywy czasu śmiało może stwierdzić, że było warto czekać na coś takiego!

Gol dla Czechów spowodował mieszane reakcje w obozie portugalskim, gdyż z jednej strony doświadczony kapitan – Cristiano Ronaldo nawoływał do zachowania spokoju, a z drugiej młodsi zawodnicy coraz częściej decydowali się na rozpaczliwe podania pod pole karne rywali.

Szybkie wyrównanie

Pierwsza połowa spotkania zdecydowanie nie należała do najciekawszych. Druga wynagrodziła jednak sympatykom futbolu braku emocji na początku. W ciągu siedmiu minut padły bowiem dwie bramki, wszystkie strzelane przez Czechów. Na tablicy widniał jednak rezultat 1:1, gdyż po zamieszaniu w polu karnym gola samobójczego strzelił Robin Hranac. Swoją winę w stracie bramki ponosi również czeski golkiper – Jindrich Stanek, który wskutek nieskutecznej interwencji nabił swojego kolegę. Mimo straconej bramki i utraty prowadzenia Czesi nie rzucili się rozpaczliwie do ataku. Dla nich remis był dobrym wynikiem.

Centymetry zadecydowały

W 86. minucie piłkę do siatki skierował Diogo Jota, a po golu na 2:1 wydawało się już, że ostatecznie europejski potentat da radę odnieść zwycięstwo. Jak się jednak okazało, we wcześniej fazie akcji na minimalnym spalonym był Cristiano Ronaldo, a po chwili VAR ostatecznie zadecydował, że bramka nie zostanie uznana. Po tej sytuacji selekcjoner Martinez zdecydował się na rozpaczliwy krok i wprowadził na ostatnie minuty aż trzech zawodników:

  • Pedro Neto
  • Nelsona Semedo
  • Francisco Conceicao

To właśnie ten trzeci okazał się najważniejszy i w 91. minucie najlepiej odnalazł się w polu karnym. Intuicyjnym strzałem strzelił gola na 2:1 i definitywnie zamknął mecz!

Faworyt zawiódł?

Przed rozpoczęciem EURO 2024 Portugalia była rozpatrywana w gronie ścisłych faworytów do końcowego triumfu i zdobycia trofeum. Mecz z Czechami ostudził jednak apetyty sympatyków ekipy z Półwyspu Iberyjskiego. Podopieczni Roberto Martineza grali zbyt powoli, brakowało charakterystycznej gry na jeden kontakt.

Wiele gwiazd portugalskiej kadry nie pokazywało swoich atutów. Rafael Leao rzadko korzystał ze swojej szybkości, Bernardo Silva bał się długich podań, z których znany jest z Manchesteru City. Można tak wymieniać w nieskończoność, jednak pamiętajmy, że na wielkich turniejach to wyniki są najważniejsze. Z jednej strony należy więc zganić Portugalczyków, z drugiej zaś celem było zwycięstwo, które ostatecznie Ronaldo i spółka zdołali wyrwać.

W ostatniej grupie, oznaczonej roboczo przez UEFA literą „F”, sytuacja wygląda całkiem ciekawie. Na pierwszym miejscu z trzema punktami znajduje się Turcja, jednak ma dokładnie tyle samo „oczek”, co druga Portugalia. Ostatnia Gruzja nie jest jednak bez szans – podopieczni Willy’ego Sagnola solidnie zaprezentowali się w spotkaniu przeciwko Turkom i można być niemal pewnym, że ekipa z Kaukazu jeszcze powalczy, żeby na koniec zmagań w fazie grupowej sprawić niespodziankę.

fot. PressFocus

Stworzyliśmy nasz przewodnik po EURO 2024:

  1. NIEMCY
  2. SZKOCJA
  3. WĘGRY
  4. SZWAJCARIA
  5. HISZPANIA
  6. WŁOCHY
  7. CHORWACJA
  8. ALBANIA
  9. SŁOWENIA
  10. DANIA
  11. SERBIA
  12. ANGLIA
  13. POLSKA
  14. HOLANDIA
  15. AUSTRIA
  16. FRANCJA
  17. SŁOWACJA
  18. BELGIA
  19. RUMUNIA
  20. UKRAINA
  21. CZECHY
  22. PORTUGALIA
  23. GRUZJA
  24. TURCJA