Rumunia zmiażdżyła Ukrainę. Wspaniały gol Stanciu
Może nie samo zwycięstwo reprezentacji Rumunii jest tutaj niespodzianką, ale na pewno jego rozmiary. Ukraina nie wiedziała momentami co się w ogóle dzieje na boisku. Kiedy podopieczni Edwarda Iordanescu zobaczyli, że Ukraińcy nic specjalnego nie prezentują, to zaczęli grać dużo odważniej. Byli zjednoczeni, zdeterminowani i skuteczni. Nakręcali się z każdą minutą i zapisali w historii rodzimej piłki. Taka postawa przyniosła skutek w postaci bardzo wysokiej wygranej 3:0.
Rumunia to przecież „słabiaki”
Kto był w tym meczu faworytem? Wystarczyło zerknąć na ostatnie sparingu Rumunów, żeby wskazać na… Ukrainę:
- 0:0 z Liechtensteinem
- 0:0 z Bułgarią
- 2:3 z Kolumbią
- 1:1 z Irlandią Północną
Nikt nie mógł się spodziewać, że tak krytykowana i słabiutko prezentująca się reprezentacja zacznie nagle prezentować taki poziom. Mateusz Święcicki komentujący ten mecz na antenie „TVP Sport” powiedział o Rumunach, że „rosną tutaj z każdą minutą” i dokładnie tak było. Początkowo może i podeszli z respektem do przeciwnika, który ma w składzie Ołeksandra Zinczenkę, Mychajło Mudryka czy też Artema Dowbyka i Wiktora Cyhankowa, ale ten diabeł wcale nie okazał się straszny. Poza tym Rumunia wygrała wcześniej tylko jeden mecz na mistrzostwach Europy w całej swojej historii. Statystyka jest już nieaktualna.
Wzrastająca pewność siebie po cudownym golu
Na początku pierwszej połowy to Ukraina przeważała, lecz była to tylko delikatna dominacja niepodparta żadnymi stuprocentowymi okazjami. Pierwszy celny strzał oddał w 8. minucie Florinel Coman z Rumunii. Ukraińcy na pierwsze celne uderzenie i zatrudnienie bramkarza przeciwników musieli czekać aż do 77. minuty. Mudryk nie robił żadnej różnicy dryblingami, natomiast Dowbyka „czyścił” co chwilę obrońca Tottenhamu – Radu Dragusin – skoncentrowany od pierwszej do ostatniej minuty. Z czasem ta niewielka dominacja naszych wschodnich sąsiadów zamieniała się w coraz odważniejszą grę Rumunów, którzy już nie tylko posyłali „lagi” na kontry, ale zaczynali utrzymywać się przy piłce.
Rumuni wielką pewność siebie złapali po pięknym golu, którego strzelił kapitan – Nicolae Stanciu w 29 minucie. To ich nakręciło. Jest to z pewnością kandydat na najładniejsze trafienie całej fazy grupowej. Podopieczni Iordanescu się nie cofnęli, a wręcz przeciwnie – zmotywowali się jeszcze bardziej tym trafieniem. Jeszcze w pierwszej połowie bliscy podwyższenia prowadzenia byli Dennis Man z Parmy oraz znów Stanciu. Pierwszy uderzył zza pola karnego, a piłka odbiła się od Tarasa Stepanenki i omal nie wpadła do siatki. Kapitan Rumunii mógł mieć na koncie dublet, lecz uderzył w poprzeczkę.
𝐍𝐚𝐣𝐩𝐢𝐞̨𝐤𝐧𝐢𝐞𝐣𝐬𝐳𝐚 𝐛𝐫𝐚𝐦𝐤𝐚 𝐄𝐮𝐫𝐨 𝟐𝟎𝟐𝟒❗
𝐍𝐢𝐜𝐨𝐥𝐚𝐞 𝐒𝐭𝐚𝐧𝐜𝐢𝐮 w cudowny sposób wykorzystał błąd bramkarza Realu Madryt!
Rumunia prowadzi z Ukrainą 1:0 ⚽
🔴📲 Oglądaj #ROUUKR 1:0 ▶️ https://t.co/xYn3OpsjiU pic.twitter.com/f2mTQI0YON
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 17, 2024
Słaby Łunin i słaba Ukraina
Błąd przy golu numer jeden i przy golu numer dwa popełnił Andrij Łunin. W pierwszym przypadku źle wybił piłkę – gdzieś na zaledwie 20. metr od swojej bramki. Przejął ją Dennis Man i wystawił do Nicolae Stanciu, a ten huknął z prawej nogi w okienko. Po uderzeniu Razvana Marina bramkarz Realu Madryt przepuścił piłkę pod łokciem i zdecydowanie powinien w tej sytuacji zareagować lepiej. Ołeksandr Zinczenko – także przeciętnie grający – pocieszał kolegę z reprezentacji.
Oleksandr Zinchenko was first to console Ukrainian goalkeeper Andriy Lunin after his mistake led to Romania taking the lead with a stunning goal 👏
The Arsenal man leading by example 💪 pic.twitter.com/6ngXWQC5mB
— SPORTbible (@sportbible) June 17, 2024
127 kilometrów na godzinę!
24,65 metra odległości od bramki!
1 % szans na gola!𝐖𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐭𝐨 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐨 𝐳 𝐭𝐫𝐚𝐧𝐬𝐦𝐢𝐬𝐣𝐢 𝐡𝐚𝐰𝐤-𝐞𝐲𝐞❗
Tak też możecie oglądać Euro 2024 👌
A plan transmisji jest tutaj 👉 https://t.co/foCoIRKAl6 pic.twitter.com/M0MzXuQFKV
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 17, 2024
Ukraińcy nie wiedzieli co się dzieje, nie mogli się obudzić z letargu. Minęły zaledwie cztery minuty i dostali kolejnego, trzeciego już „gonga”. Wtedy było jasne, że nie są w stanie się podnieść. Niczego wielkiego już nie wykreowali. Od momentu zdobycia bramki przez Denisa Dragusa w 57. minucie Rumuni spokojnie kontrolowali wynik i nie pozwolili przeciwnikom na zbyt wiele. Jeden celny strzał w 77. minucie i poprzeczka w 92. minucie po strzale lobem Romana Jaremczuka – to wszystko, na co było stać Ukrainę. W meczu pojawił się też ekstraklasowy akcent, bowiem na murawę w 83. minucie wszedł Bogdan Racovitan z Rakowa Częstochowa, rozgrywając zaledwie swój trzeci mecz w kadrze narodowej. Mógł poczuć atmosferę wielkiego turnieju.
Piłkarze z Ukrainy zdecydowanie zawiedli. Nie pokazali nic nadzwyczajnego. Jeżeli oddajesz raptem dwa mało groźne strzały celne przez 90 minut z zespołem, który nie umie pokonać w sparingu Liechtensteinu, to nie zasługujesz na punkty. A Rumunia? Cóż, bardzo mocno i pozytywnie zaskoczyła. Nie chodzi o sam wynik, ale o to jaką zaprezentowali jedność i jak dali się ponieść wiwatującej publiczności w Monachium. Oprócz dobrej gry, sprzyjało Rumunom też szczęście, jak chociażby w 89. minucie, gdy bliski trafienia samobójczego był Puskas, ale wyszło finalnie, że popisał się świetnym wybiciem. Rumuńscy kibice w Monachium nie zasną.
Stworzyliśmy nasz przewodnik po EURO 2024: