EURO 2024: Szwajcaria zrobiła z Węgrów gulasz

15.06.2024

Zarówno Węgry, jak i Szwajcaria liczyli na udane rozpoczęcie EURO 2024. Jednak na stadionie w Kolonii błyszczała tylko jedna drużyna. Węgierska ekipa Marco Rossiego popełniała wiele szkolnych błędów w defensywie, a Dominik Szoboszlai nie zaistniał w tym spotkaniu.

Węgry – Szwajcaria: przed meczem

Dla obu reprezentacji EURO 2024 to trzeci z rzędu turniej mistrzostw Europy z rzędu. W 2016 roku zarówno Węgrzy, jak i Szwajcarzy odpadli w 1/8 finału. Natomiast na następnym EURO Szwajcaria po karnych odpadła w 1/4 finału, a Węgrzy zajęli ostatnie miejsce w grupie śmierci z Francją, Niemcami oraz Portugalią.

Na swoje drugie w karierze Euro jako trener Węgrów jechał Marco Rossi. Natomiast jego vis-a-vis Murat Yakin debiutował na EURO, lecz miał doświadczenie z mistrzostw świata w 2022 roku.

W składzie Helwetów za niespodziankę można było uznać obecność w podstawowej „11” Kwadwo Duaha, czyli gracza Łudogorca Razgrad pochodzącego z Ghany, który dopiero co rozpoczyna grę w kadrze. Obok klubowego kolegi Jakuba Piotrowskiego na placu gry w Kolonii nie zabrakło miejsca dla gwiazd obu drużyn, czyli Granita Xhaki czy Dominika Szoboszlaia.

Pierwsza połowa meczu

W 12. minucie napastnik Szwajcarii Duah w swoim drugim meczu w kadrze strzelił gola. Po prostopadłych podaniach Manuela Akanjego i Michela Aebischera piłkę otrzymał snajper Łudogorca. Duah był sam na sam z bramkarzem Węgier. Jego płaskie uderzenie z jedenastu metrów zakotwiczyło się w węgierskiej bramce. Początkowo odgwizdano spalonego, ale po konsultacji z VAR-em, decyzję zmieniono. Duah stał się pierwszym piłkarzem w historii Euro, który strzelił bramkę jako zawodnik z ligi bułgarskiej.

W 20. minucie Ruben Vargas powinien podwyższyć wynik meczu. Błąd w podaniu do Attilii Szalaia skończył sią akcją jeden na jednego. Tym razem Gulacsi wyszedł udanie, przez co obronił uderzenie szwajcarskiego gracza. Jak to zgrabnie ujął ekspert od Bundesligi Tomasz Urban: „Nie dziwi, że we Freiburgu Szalai w kolejce do składu jest nawet za magazynierem„.

W następnych minutach swoją sytuację miał chociażby Fabian Schär. Szwajcaria kontynuowała swoją grę, która polegała na posiadaniu piłki oraz prostopadłych podaniach. Ich rywale byli bojaźliwi. Zawodził zwłaszcza kapitan Węgier Dominik Szoboszlai. Z aktywności ofensywnych Madziarów można uznać rzut wolny, po którym niezbyt groźny strzał główką oddał Willi Orban.

Podanie Remo Freulera strzałem zakończył Michel Aebischer. Piłka po jego precyzyjnym uderzeniu z dwudziestu metrów zatrzepotała w siatce. Znów prosty błąd w defensywie popełnili Węgrzy. Drużyna prowadzona przez Marco Rossiego straciła futbolówkę we własnym polu karnym. Aktywny pressing Szwajcarii przyniósł efekt.

Nic dziwnego, że pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:0 dla Szwajcarii. Był to wynik absolutnie zasłużony. Węgrzy niczym dzieci we mgle, jakby mentalnie zostali w szatni.

Druga połowa spotkania

Selekcjoner Rossi nie czekał ze zmianami do pierwszych minut drugiej połowy. Bendegúz Bolla zastąpił Adama Langa już w przerwie meczu. Pierwsze minuty drugiej połowy należały do Szwajcarii. Duah zakończył składną akcję Szwajcarii celnym strzałem. Refleksem popisał się Gulacsi.

W 54. minucie łatwo w polu karnym Węgier odnalazł się Ruben Vargas. Szwajcarski gracz popisał się niezłym uderzeniem. Znów jednak strzał obronił bramkarz Madziarów.

Groźnie było w 63. minucie, gdy Sallai precyzyjnie dośrodkował do Barnabasa Vargi. Idealnego podania nie wykorzystał jednak napastnik Węgier. Ekipa Rossiego odzyskała tą sytuacją pewność siebie. Akcja niemal kopiuj-wklej z 63. minuty zakończyła się bramką trzy minuty później. Tym razem dośrodkował Szoboszlai, a szczupakiem gola zdobył Varga.

Szwajcarzy jednak nie odpuszczali. Dan Ndoye próbował swojej szansy, lecz piłka przeleciała po placach Williego Orbana. Rzut rożny po tej akcji sprawił zagrożenie, bo Schar strzelił główką niedaleko słupka.

Następnie, widowisko zamieniło się w „mecz walki”. W końcówce arbiter Slavko Vincić podjął kontrowersyjną decyzję o przerwaniu gry podczas akcji Szwajcarii po faulu jednego z Węgrów. Jeszcze przed gwizdkiem Helweci byli przy piłce i ruszali w pole karne rywali. W 90. minucie znów na posterunku stanął Gulacsi. Tym razem główką uderzał… Szoboszlai, jednak dzięki instynktowi swojego byłego kolegi z RB Lipsk, samobója nie było.

Już w doliczonym czasie gry drugiej połowy kontratak Szwajcarii rozpoczęty przez błąd Orbana, został zamieniony na strzał wchodzącego z ławki Riedera, który wyrzucił samego siebie ze „światła bramki”. Kuriozalną grę Orbana chwilę później wykorzystał rezerwowy Breel Embolo. Defensor z Węgier podał główką do szwajcarskiego gracza. Ten znalazł się w sytuacji sam na sam i mimo że ochroniarz spadł z jego nogi, to przelobował golkipera rywali.

Przyzwoita gra ofensywna Węgrów w trakcie drugiej połowy spełzła niemal na niczym. Defensywa kraju Świętego Stefana była dziurawa nomen omen jak szwajcarski ser i na pewno nie mogła założyć koronę swojego władcy.

Natomiast po meczu gromkie brawa powinien otrzymać Aebischer. Gracz Bologni niewątpliwie był graczem meczu. Ten gracz pokazał swoje, znakomite ofensywne oblicze.

Obie drużyny zagrają swoje następne mecze na EURO 2024 w środę 19 czerwca. Węgrzy w rewanżu za EURO 2020 podejmą Niemców, natomiast Szwajcaria zagra ze Szkocją.

fot. PressFocus

Stworzyliśmy nasz przewodnik po EURO 2024: