Bartosz Salamon wziął na siebie odpowiedzialność za porażkę z Holandią. Dodatkowo przy stracie drugiej bramki całym ciężarem stopy nadepnął na jego rękę Wout Weghorst. Podejrzewa się u Salamona nawet złamanie.
Współwinny straconych bramek
Trudno jednoznacznie ocenić postawę Bartosza Salamona w spotkaniu z Holandią. Z jednej strony miał aż siedem wybić, często dobrze czytał Memphisa Depaya i wchodził przed niego, wygrywał pojedynki główkowe, ale z drugiej to jednak on jest zamieszany w utratę dwóch bramek reprezentacji Polski – przy trafieniu Cody’ego Gakpo to od obrońcy Lecha odbiła się piłka i zmyliła kompletnie Wojciecha Szczęsnego. To Salamonowi także urwał się Wout Weghorst i sprytnie uderzył przy bliższym słupku, dając w ten sposób Holandii zwycięstwo. Stoper Lecha Poznań nie krył się za półsłówkami, nie mówił banalnych rzeczy, tylko wziął te gole na klatę:
– Nie chciałbym, żeby drużyna po takim meczu straciła na pewności siebie. Czuję się winny za tą porażkę za sytuację przy drugim golu, gdzie powinienem był zablokować ten strzał. Byłem też zamieszany przy stracie pierwszego. Sam nie stanąłem na wysokości zadania, ale jeśli spojrzeć na moich kolegów, każdy z nich dał z siebie wszystko – powiedział na antenie „TVP Sport”.
Zmiażdżone palce Salamona
Okazuje się, że przy stracie drugiej bramki Wout Weghorst bardzo boleśnie nadepnął na rękę polskiego stopera. Momentalnie przy naszym zawodniku pojawił się lekarz reprezentacji i mu tę rękę opatrzyć. Ból był tak duży, że Salamon nie mógł kontynuować gry. Musiał opuścić murawę w 86. minucie, a w jego miejsce wszedł Bartosz Bereszyński: – Napastnik stanął mi na ręce. Czuję, że jest palec jest lekko zmiażdżony. Może jest złamanie, może nie. Jutro wszystko wyjaśni rentgen – mówił świeżo po spotkaniu.
Bartosz Salamon może dołączyć do listy kontuzjowanych. „Mam zmiażdżone trochę palce. Jutro mam RTG, może być złamanie, a może nie” #EURo2024 pic.twitter.com/jnCA2oyqhz
— Kamil Kołsut (@KamilKolsut) June 16, 2024
Przemysław Langier z portalu „goal.pl” poinformował, że Salamon udał się do szpitala, gdzie dopiero przejdzie dokładniejsze badania. Gracz Lecha wywalczył miejsce w reprezentacji już po trzydziestce – zaimponował szczególnie spotkaniem z Albanią jeszcze za czasów Fernando Santosa, gdzie był skałą nie do przejścia. Miało to miejsce jeszcze przed jego zawieszeniem. Później świetnie zaprezentował się, wchodząc na murawę w finale barażu z Walią w 79. minucie za Jana Bednarka. Dziwna musiała być mina włoskich kibiców Milanu, którzy włączyli mecz dla Reijndersa, a tu zobaczyli na środku polskiej obrony dobrze sobie znanego byłego gracza „Rossonerich”.
Kadra osłabiona
Pech nie opuszcza naszej reprezentacji. Bardzo dobrze, że zostawiono limit 26 zawodników, ponieważ kolejni wypadają z kontuzjami. Zaczęło się od Arkadiusza Milika i jego nieszczęśliwej próby zablokowania podania Rusłana Malinowskiego. Później Karol Świderski zrobił sobie coś przy celebracji bramki z Turcją, lecz na szczęście okazał się to krótkotrwały uraz. W przypadku Roberta Lewandowskiego jest już dużo gorzej. Trwa walka z czasem, czy kapitan zdąży się wykurować na drugi mecz z Austrią. Ten pierwszy przesiedział na ławce rezerwowych. Podobnie sytuacja miała się z Pawłem Dawidowiczem, który wyszedłby w podstawowym składzie, lecz przyjechał na turniej z urazem mięśniowym i przed Holandią nawet nie trenował z drużyną. Dlatego Michał Probierz musiał wystawić duet Salamon/Bednarek.
Także Piotr Zieliński opuścił boisko z Holandią w 80. minucie, gdyż pojawił się u niego delikatny problem mięśniowy. Na szczęście w tym przypadku było to tylko dmuchanie na zimne.
Stworzyliśmy nasz przewodnik po EURO 2024: