Rumunia zmiażdżyła Ukrainę. Wspaniały gol Stanciu

17.06.2024

Może nie samo zwycięstwo reprezentacji Rumunii jest tutaj niespodzianką, ale na pewno jego rozmiary. Ukraina nie wiedziała momentami co się w ogóle dzieje na boisku. Kiedy podopieczni Edwarda Iordanescu zobaczyli, że Ukraińcy nic specjalnego nie prezentują, to zaczęli grać dużo odważniej. Byli zjednoczeni, zdeterminowani i skuteczni. Nakręcali się z każdą minutą i zapisali w historii rodzimej piłki. Taka postawa przyniosła skutek w postaci bardzo wysokiej wygranej 3:0. 

Rumunia to przecież „słabiaki”

Kto był w tym meczu faworytem? Wystarczyło zerknąć na ostatnie sparingu Rumunów, żeby wskazać na… Ukrainę:

  • 0:0 z Liechtensteinem
  • 0:0 z Bułgarią
  • 2:3 z Kolumbią
  • 1:1 z Irlandią Północną

Nikt nie mógł się spodziewać, że tak krytykowana i słabiutko prezentująca się reprezentacja zacznie nagle prezentować taki poziom. Mateusz Święcicki komentujący ten mecz na antenie „TVP Sport” powiedział o Rumunach, że „rosną tutaj z każdą minutą” i dokładnie tak było. Początkowo może i podeszli z respektem do przeciwnika, który ma w składzie Ołeksandra Zinczenkę, Mychajło Mudryka czy też Artema Dowbyka i Wiktora Cyhankowa, ale ten diabeł wcale nie okazał się straszny. Poza tym Rumunia wygrała wcześniej tylko jeden mecz na mistrzostwach Europy w całej swojej historii. Statystyka jest już nieaktualna.

Wzrastająca pewność siebie po cudownym golu

Na początku pierwszej połowy to Ukraina przeważała, lecz była to tylko delikatna dominacja niepodparta żadnymi stuprocentowymi okazjami. Pierwszy celny strzał oddał w 8. minucie Florinel Coman z Rumunii. Ukraińcy na pierwsze celne uderzenie i zatrudnienie bramkarza przeciwników musieli czekać aż do 77. minuty. Mudryk nie robił żadnej różnicy dryblingami, natomiast Dowbyka „czyścił” co chwilę obrońca Tottenhamu – Radu Dragusin – skoncentrowany od pierwszej do ostatniej minuty. Z czasem ta niewielka dominacja naszych wschodnich sąsiadów zamieniała się w coraz odważniejszą grę Rumunów, którzy już nie tylko posyłali „lagi” na kontry, ale zaczynali utrzymywać się przy piłce.

Rumuni wielką pewność siebie złapali po pięknym golu, którego strzelił kapitan – Nicolae Stanciu w 29 minucie. To ich nakręciło. Jest to z pewnością kandydat na najładniejsze trafienie całej fazy grupowej. Podopieczni Iordanescu się nie cofnęli, a wręcz przeciwnie – zmotywowali się jeszcze bardziej tym trafieniem. Jeszcze w pierwszej połowie bliscy podwyższenia prowadzenia byli Dennis Man z Parmy oraz znów Stanciu. Pierwszy uderzył zza pola karnego, a piłka odbiła się od Tarasa Stepanenki i omal nie wpadła do siatki. Kapitan Rumunii mógł mieć na koncie dublet, lecz uderzył w poprzeczkę.

Słaby Łunin i słaba Ukraina

Błąd przy golu numer jeden i przy golu numer dwa popełnił Andrij Łunin. W pierwszym przypadku źle wybił piłkę – gdzieś na zaledwie 20. metr od swojej bramki. Przejął ją Dennis Man i wystawił do Nicolae Stanciu, a ten huknął z prawej nogi w okienko. Po uderzeniu Razvana Marina bramkarz Realu Madryt przepuścił piłkę pod łokciem i zdecydowanie powinien w tej sytuacji zareagować lepiej. Ołeksandr Zinczenko – także przeciętnie grający – pocieszał kolegę z reprezentacji.

Ukraińcy nie wiedzieli co się dzieje, nie mogli się obudzić z letargu. Minęły zaledwie cztery minuty i dostali kolejnego, trzeciego już „gonga”. Wtedy było jasne, że nie są w stanie się podnieść. Niczego wielkiego już nie wykreowali. Od momentu zdobycia bramki przez Denisa Dragusa w 57. minucie Rumuni spokojnie kontrolowali wynik i nie pozwolili przeciwnikom na zbyt wiele. Jeden celny strzał w 77. minucie i poprzeczka w 92. minucie po strzale lobem Romana Jaremczuka – to wszystko, na co było stać Ukrainę. W meczu pojawił się też ekstraklasowy akcent, bowiem na murawę w 83. minucie wszedł Bogdan Racovitan z Rakowa Częstochowa, rozgrywając zaledwie swój trzeci mecz w kadrze narodowej. Mógł poczuć atmosferę wielkiego turnieju.

Piłkarze z Ukrainy zdecydowanie zawiedli. Nie pokazali nic nadzwyczajnego. Jeżeli oddajesz raptem dwa mało groźne strzały celne przez 90 minut z zespołem, który nie umie pokonać w sparingu Liechtensteinu, to nie zasługujesz na punkty. A Rumunia? Cóż, bardzo mocno i pozytywnie zaskoczyła. Nie chodzi o sam wynik, ale o to jaką zaprezentowali jedność i jak dali się ponieść wiwatującej publiczności w Monachium. Oprócz dobrej gry, sprzyjało Rumunom też szczęście, jak chociażby w 89. minucie, gdy bliski trafienia samobójczego był Puskas, ale wyszło finalnie, że popisał się świetnym wybiciem. Rumuńscy kibice w Monachium nie zasną.

Stworzyliśmy nasz przewodnik po EURO 2024:

  1. NIEMCY
  2. SZKOCJA
  3. WĘGRY
  4. SZWAJCARIA
  5. HISZPANIA
  6. WŁOCHY
  7. CHORWACJA
  8. ALBANIA
  9. SŁOWENIA
  10. DANIA
  11. SERBIA
  12. ANGLIA
  13. POLSKA
  14. HOLANDIA
  15. AUSTRIA
  16. FRANCJA
  17. SŁOWACJA
  18. BELGIA
  19. RUMUNIA
  20. UKRAINA
  21. CZECHY
  22. PORTUGALIA
  23. GRUZJA
  24. TURCJA