Niemcy pokonują Węgrów i kontynuują zwycięską passę

19.06.2024

Drugi mecz drugiej kolejki podczas EURO 2024 już za nami. Na stadionie w Stuttgarcie gospodarze turnieju podejmowali reprezentację Węgier. Ostatecznie zaskoczenia nie było, a faworyci pokonali kopciuszków 2:0.

Nagelsmann ufa swoim

W składzie reprezentacji Niemiec na spotkanie z Węgrami nie było żadnego zaskoczenia. Julian Nagelsmann postawił na dokładnie takie samo zestawienie jak w przypadku meczu otwarcia przeciwko Szkocji. W nowoczesnym futbolu młodzi trenerzy często znani są ze swojej pełnej pomysłów głowy, która czasami potrafi zmienić się w przekombinowanie.

W przypadku Nagelsmanna takiej sytuacji nie było, gdyż u zaledwie 36-letniego szkoleniowca zwyciężył spokój i wiara w swoich żołnierzy. Z jednej strony są oczywiście poszkodowani takiego stanu rzeczy (chociażby siedzący na ławce Leroy Sane czy Thomas Muller), natomiast z drugiej ciężko się dziwić selekcjonerowi – najważniejszy jest przecież wynik i dobro drużyny. Piłkarskie porzekadło mówi także – 'zwycięskiego składu się nie zmienia’, Nagelsmann widocznie je dobrze zna.

W pierwszej jedenastce namieszał z kolei selekcjoner reprezentacji Węgier – Marco Rossi. W stosunku do pierwszego meczu „Madziarów” ze Szwajcarami włoski szkoleniowiec wymienił praktycznie całą linię obrony – Adama Langa i Attila Szalaia zastąpili Marton Dardai i Attila Fiola. Jedynym defensorem, który ostał się po pierwszym spotkaniu był zawodnik RB Lipsk – Willi Orban.

Musiala na otwarcie

Pierwsze fragmenty spotkania należały do dość wyrównanych, jednak premierowe słowo należało do Niemców. Wówczas, w 22. minucie otwierającego gola strzeliło złote dziecko europejskiego futbolu – Jamal Musiala. Najpierw walecznością w polu karnym popisał się pomocnik FC Barcelony – Ilkay Gundogan, który przepchnął węgierskiego obrońcę i posłał idealne podanie do Musiali. Zawodnikowi Bayernu Monachium nie pozostało nic innego jak mocny strzał pod poprzeczkę, po którym cały stadion w Stuttgarcie wybuchnął nie tylko radością, ale także ulgą. Po raz kolejny w tym turnieju nie popisał się zachowaniem Willi Orban.

Po bramce na 1:0 odkryli się 'Madziarowie’. Najpierw z rzutu wolnego dobrym strzałem popisał się Dominik Szoboszlai, i gdyby w bramce nie stał Manuel Neuer, najprawdopodobniej podopieczni Marco Rossiego mogliby cieszyć się z wyrównania. Chwilę później sytuację stworzył sobie jeszcze Roland Sallai, jednak akcja ta nie stanowiła żadnego zagrożenia dla „kasty”, w której tego wieczoru rządził i dzielił golkiper Bayernu Monachium.

Waleczni Węgrzy

Druga część pierwszej połowy o dziwo należała do zespołu 'Madziarów’. Przyjezdni najbardziej zagrażali potentatom ze stałych fragmentów gry, które sprawiały dość duże kłopoty reprezentacji Niemiec. W doliczonym czasie gry Węgrzy właśnie po rzucie wolnym strzelili gola, jednak czujny sędzia liniowy zauważył spalonego, co chwilę później potwierdził VAR.

Brak bramki dla Węgier w pierwszej części spotkania nie zmienia jednak szerszej perspektywy, w której 'Madziarowie’ mieli za sobą całkiem niezłe 45 minut. Zwarta obrona przypominała tę Czechów w meczu z Portugalią, a jeden gol stracony przeciwko niemieckiemu walcowi nie jest aż tak złym wynikiem. Co najważniejsze, Węgrzy w starciu z lepszym rywalem nie uskuteczniali antyfutbolu, gdyż solidną grę w defensywie przeplatali szybkimi kontrami, które zmuszały defensorów gospodarzy do ekspresowego powrotu.

Gundogan na dwa!

W drugiej części spotkania od początku to strona niemiecka dyktowała warunki. W polu karnym Węgrów coraz więcej przestrzeni znajdowali sobie ofensywni gracze „Die Mannschaft”, a defensorzy „Madziarów” mieli coraz więcej problemów. Z tego po prostu prędzej czy później musiała paść bramka.

Sprawiedliwości stało się zadość w 67. minucie, kiedy najpierw świetnym podaniem popisał się Maximilian Mittelstadt – lewy obrońca VfB Stuttgart, który każdą kępkę na MHPArena doskonale zna z potyczek ligowych, a stopę do podania dołożył Ilkay Gundogan, dla którego była to pierwsza bramka w reprezentacyjnych barwach od października 2023. Stał on się pierwszym kapitanem Niemców w historii EURO z golem i asystą w jednym meczu turnieju rangi ME.

Tym golem pomocnik FC Barcelony właściwie zamknął mecz, a po bramce na 2:0 Węgrzy nie stworzyli sobie już praktycznie żadnej klarownej sytuacji. Do ataku ruszyli Niemcy, a kolejne strzały na bramkę rywali oddawał zmiennik – Leroy Sane. Żaden z nich nie okazał się jednak zabójczy dla bramki strzeżonej przez Petra Gulasciego i ostatecznie drugi mecz gospodarzy na domowym EURO zakończył się wynikiem 2:0.

Profesor Kroos

Mecz z Węgrami był kolejnym wspaniałym występem legendy reprezentacji Niemiec i Realu Madryt – Toniego Kroosa. 34-letni pomocnik dyrygował właściwie każdą ofensywną akcją gospodarzy turnieju, a oprócz świadomego doradzania i bycia absolutnym liderem Die Mannschaft dawał wiele sam od siebie. Kroos po raz kolejny popisywał się świetnymi podaniami z dokładnością co do centymetra i mimo tego, że nie miał aż tak imponujących statystyk (w meczu ze Szkocją 101 na 102 dokładnych podań), to jego obecność na boisku była nieoceniona.

Były pomocnik Realu Madryt charakterystyczny dla siebie pierwiastek magii pokazał chociażby w pierwszej połowie przy okazji rzutu rożnego, gdy w nieoczywisty, ale jakże majestatyczny sposób posłał idealną piłkę na nogę Roberta Andricha. Pomocnik Bayeru Leverkusen trafił wówczas jednak w obrońcę Madziarów.

Skała, która już nie straszy

Żeby nie było tylko o bohaterach, fragment warto poświęcić zdecydowanie największemu przegranemu EURO 2024 w barwach reprezentacji Węgier. Mowa oczywiście o Willim Orbanie, który od lat spaja defensywę reprezentacji Madziarów. Obrońca Lipska w przeszłości potrafił wygrywać pojedynki z najlepszymi napastnikami świata (w rozgrywkach Ligi Mistrzów sprawiał problemy Viniciusowi) jednak na turnieju rozgrywanym w Niemczech jest cieniem samego siebie.

Po pierwszym meczu ze Szwajcarią od węgierskich mediów dostało mu się najbardziej, i trzeba przyznać, że zasłużenie – zaliczył fatalny występ. W meczu przeciwko Niemcom miał szansę się odkuć, jednak tej zupełnie nie wykorzystał. Przez całe spotkanie grał bardzo „elektrycznie”, a przy golu na 0:1 w ośmieszający sposób przegrał pojedynek z Gundoganem.

Niemcy się nie zatrzymują

Dzisiejsze zwycięstwo odniesione nad Węgrami stawia gospodarzy turnieju w bardzo komfortowej sytuacji. Po dwóch kolejkach podopieczni Nagelsmanna mają na swoim koncie sześć punktów. Plasuje ich to jako absolutny lider grupy A i śmiało można powiedzieć, że zespół niemiecki należy rozpatrywać jako głównego faworyta do końcowego triumfu. W ekipie gospodarzy wszystko wydaje się być idealnie zrównoważone, a mieszanka młodości i szaleństwa w najlepszy możliwy sposób dostosowuje się do doświadczonej i wyrachowanej starszyzny.

fot. PressFocus

Stworzyliśmy nasz przewodnik po EURO 2024:

  1. NIEMCY
  2. SZKOCJA
  3. WĘGRY
  4. SZWAJCARIA
  5. HISZPANIA
  6. WŁOCHY
  7. CHORWACJA
  8. ALBANIA
  9. SŁOWENIA
  10. DANIA
  11. SERBIA
  12. ANGLIA
  13. POLSKA
  14. HOLANDIA
  15. AUSTRIA
  16. FRANCJA
  17. SŁOWACJA
  18. BELGIA
  19. RUMUNIA
  20. UKRAINA
  21. CZECHY
  22. PORTUGALIA
  23. GRUZJA
  24. TURCJA